Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gotowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gotowanie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Smaki dzieciństwa - ziemniaki w mundurkach

Ziemniaki są najczęściej pojawiającym się warzywem na naszych stołach, a ja? Ja za nimi nie przepadam. Zdążyły mi się znudzić i w tej podstawowej formie ich nie przełknę. Tej gotowanej, polanej sosem lub z masełkiem. Nie potrafię przekonać samej siebie do tej formy ziemniaczków.

Dzisiaj jednak zainspirowana wpisem Niny postanowiłam dać im kolejną szansę. Postawiłam na ziemniaczki w mundurkach, które to uwielbiałam będąc dzieckiem. Pamiętam, choć jak przez mgłę, te ziemniaczki wyciągane z piekarnika z chrupiącą skórką oraz rozpływającym się masełkiem na wierzchu. Coś wspaniałego. Ich zapach wciąż mi towarzyszy. 

Zakasałam więc rękawy i ruszyłam do kuchni. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania, choć na zdjęciach tego nie widać, to smak był cudowny. Smakowało zdecydowanie na więcej, ale ziemniaków w domu znalazłam tylko 6 sztuk. Dlaczego, gdy tylko najdzie mnie na coś ochota to w kuchni nie ma tego czego potrzebuję, albo jest tego zdecydowanie za mało? Przeczuwam tutaj okropny podstęp!

Prosty przepis na ziemniaki w mundurkach z czosnkiem.


Składniki:
- ziemniaki,
- 4 ząbki czosnku,
- masło,
- opcjonalnie: sól, pieprz oraz starty ser.
 
Dokładnie szorujemy ziemniaczki i suszymy je ręcznikiem. Następnie nacinamy je w odstępach mniej więcej na 5mm wgłąb ziemniaczka. Czosnek kroimy na drobne paseczki, po czym nadziewamy nim ziemniaki. Uff! Najgorsze już za nami. Teraz czeka nas jedynie czekanie w mękach piekielnych aż ziemniaczki będą gotowe! Czekamy bitą godzinę, kiedy te pieką się w 200 stopniach w otchłaniach naszego piekarnika. Leżą sobie spokojnie w wysmarowanym masełkiem żaroodpornym naczynku i spokojnie dochodzą. Po 30 minutach należy je wyjąć i jeszcze raz posmarować masełkiem. Wszystko po to, by w efekcie końcowym chrupała nam skórka!
Po wyjęciu ziemniaczków z piekarnika, poczułam jak ślinka sama mi cieknie. W efekcie nie byłam nawet w stanie zrobić im porządnych zdjęć. Szybko zniknęły z talerzyka, a każdy domownik miał inną technikę zajadania. Masełko i ser obowiązkowo na wierzchu, ale potem nasze zdania różniły się odrobinę. Jedni woleli ziemniaczków nie solić, inni zdecydowali, że bez soli to jednak nie to samo.

Ja, o dziwo, należałam do tej grupy, która posoliła ziemniaczka. Nie żałowałam swojej decyzji ani przez chwilkę. Wyborne i jakże proste danie, choć odrobinę czasochłonne. Mimo to sprawia wielką radość i niejako zmusza do powrotu myślami do dzieciństwa.

Te ziemniaczki z całą pewnością będą gościły u nas w domku częściej!