Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X

niedziela, 22 stycznia 2017

Dlaczego ona może, a on nie?

Znam pewną parę, która do dziś nie przestaje mnie zadziwiać. Są ze sobą już dobre trzy lata i jakoś tam sobie radzą. Raz lepiej, a raz gorzej. Wiadomo, zgrzyty zdarzają się w każdym związku, a im udaje się je przezwyciężać z większą lub nieco mniejszą łatwością. 

zazdrość

Mimo dość długiego stażu wciąż powracają do jednego i tego samego problemu... Ona ma wiele koleżanek i kolegów, on również posiada swe grono znajomych. Ona wychodzi na imprezy sama, czasem zabierając go ze sobą, on też próbuje. 


No właśnie... próbuje:

- Będzie Kasia? 
- Nie.
- A Ania?
- Będzie...
- Acha... więc idziesz dla Ani!

Wciąż powtarza się ten sam schemat. Ona oczekuje zrozumienia i chętnie opowiada mu o Bartku czy innym Tomku, on nawet nie może spróbować powiedzieć o swej koleżance. No chyba że ta jego koleżanka należy też do jej grona znajomych. Wtedy zrobi wyjątek, ale tylko jeżeli będzie go pilnowała. Nie może być sytuacji, w której on zostanie z jakąś dziewczyną sam. No nie może i już!

Już dawno skończyły się jej racjonalne argumenty, bo przecież to jego była czy inna pinda, która się w nim podkochiwała. Przestała słuchać jego wyjaśnień, a on zdążył się już przyzwyczaić do ciągłych awantur. Trochę sobie pokrzyczy i odpuści. Jak zwykle. Przecież inaczej się z nią nie da.

I ma rację. Nie da się. Nie docierają do niej żadne argumenty. Można tłumaczyć, wyrywać włosy z głowy, walić głową w ścianę, a ona i tak skrzyżuje ręce na piersiach, krzyknie i zamknie się w swoim pokoju, by wypłakać swe żale do poduszki... Albo jeszcze gorzej! Pożalić się koleżankom na facebooku, że przecież on na pewno ją zdradza!

Gdzie tu zaufanie?


Jak to jest z tymi związkami (bo to nie pierwszy raz, kiedy spotykam się z podobną sytuacją), że kobieta może mieć kolegów, a facet koleżanek już nie! Przecież to się kupy nie trzyma. Niby ta sama relacja, a jednak inaczej postrzegana. Gdzie tu zaufanie do drugiej osoby? 

Wiadomo, nie powinno się ufać bezgranicznie, ale tworząc związek jakieś tam zaufanie powinno być, co nie? Nieco większe niż w przypadku zwykłego kumpla czy koleżanki. Przyjaźń to podstawa związku. Bez niej nie powinno wchodzić się w głębszą relację, bo i po co? Nie ufasz mu? Wszędzie widzisz potencjalne kandydatki, którymi może się zainteresować? Trzymasz go krótko na smyczy? Dusisz go w takim związku. Nic dziwnego, że w końcu zacznie na poważnie myśleć o innej kobiecie. Może nawet skoczy w bok, albo podczas kolejnej awantury oznajmi Ci, że odchodzi. I wiesz co? Będzie miał absolutną rację.

On Ci na wszystko pozwala. Możesz wyjść na piwo czy do klubu potańczyć. Możesz porozmawiać z Markiem czy Staśkiem i nic się nie stanie. Ufa Ci, że go nie zostawisz, a Ty? Obruszasz się na każdą wzmiankę o kobiecie, a kiedy on chce postawić na swoim, trzaskasz drzwiami i wściekła wychodzisz z domu. Oszaleć można.

Sama nie chciałabym w takim związku dłużej trwać. Bomba ciągle tyka i nigdy nie wiadomo kiedy wybuchnie. O nie... najpierw przyjaźń, potem miłość. No bo, gdy tylko wygaśnie żar związku, pozostanie długoletnia przyjaźń, a taką mieć warto. Wtedy nie będzie rozwodu, bo przecież zawsze znajdziecie coś co chcecie razem robić. Nie będzie też takiej chorej zazdrości, bo o ile odrobina jej nikomu nie zaszkodziła, to nieco więcej może być trujące.

Tak myślę, ale co ja tam mogę wiedzieć. Wieczna singielka ze mnie przecież.

Jak to jest z tymi związkami? Czemu tyle w nich niedomówień? Dlaczego pojawia się problem z zaufaniem? Przecież się kochacie... więc o co chodzi? 


Nie wiem ile on jeszcze wytrzyma w tym ich związku. Nie wiem czy ona się zmieni. Mam nadzieję, bo szczerze im kibicuję. Są dobraną parą, która na ogół się nie kłóci. Mają tylko ten jeden, jedyny problem. Ona jest zazdrosna i to jak! Czasem przerażają mnie jej wyobrażenia i sama zaczynam się zastanawiać nad tym czy warto wchodzić w związek... no bo co jeśli też taka będę? 

O nie... to już lepiej biedaka zostawić w spokoju. 

Jak sobie radzicie z zazdrością? Jak to jest z tymi koleżankami i kolegami? Spotykacie się z nimi wraz ze swoją drugą połówką, czy osobno? Boicie się, że Wasz ukochany/a poderwie kogoś na takim spotkaniu, czy raczej jesteście pewni swojego?

Źródło: 1 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz