Swą przygodę z "Moonlight Dreamers" zaczęłam 3 dni temu i już na pierwszej stronie natknęłam się na to pytanie. Które miejsce, chciałabyś zobaczyć jako ostatnie w swoim życiu? Zamknęłam wówczas książkę i pozwoliłam swym myślom popłynąć.
Na początku pomyślałam o innym kraju - Japonii, Chinach, Australii czy jeszcze innym, bo przecież tyle mam planów jeśli chodzi o zwiedzanie... tyle chciałabym jeszcze poznać, tych bliższych rzeczy i tych nieco dalszych.
Jednak potem przyszło mi na myśl coś zupełnie innego. Przecież to ma być ostatnie miejsce w moim życiu. Gdzie chciałabym być? Z kim chciałabym być? Co zobaczyć jako ostatnie? Przecież nigdy w życiu nie chciałabym oddać ostatniego oddechu zwiedzając zamek w Kioto, czy ten Wawelski w Krakowie. Nie chciałabym biegać po amazońskiej dżungli, czy zwiedzać oceanarium. Ani też zasiąść na słoni w cudownej Sri Lance. Nie chciałabym też zdobyć wówczas najwyższego szczytu w Tatrach - Rysy, choć jest to moje marzenie.
O nie, bo to wszystko mogę zrobić wcześniej i mogę zamknąć me wspomnienia w paru zdjęciach. Mogę powoli realizować samą siebie i spełniać swe największe marzenia...
Chciałabym jednak zobaczyć twarze mych bliskich. Uśmiechnąć się do nich i z nimi porozmawiać. Pragnęłabym być w swoich własnych czterech kątach, bo to właśnie tu mi najlepiej. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. W moim łóżku, wśród moich książek i innych gadżetów. Nigdzie indziej, tylko tam.
Może jest to nudna odpowiedź, ale bardzo moja. To przecież dom jest mą ostoją. To tu wracam po wszystkich przygodach i trudach dni codziennych. To tu opowiadam o swych smutkach i radościach. Śmieję się, płacze i krzyczę. Te cztery ściany są świadkami mej przemiany i mego dorastania. Stawania się lepszym człowiekiem.
I to właśnie to miejsce chciałabym zobaczyć jako ostatnie w mym życiu.
Jednak potem przyszło mi na myśl coś zupełnie innego. Przecież to ma być ostatnie miejsce w moim życiu. Gdzie chciałabym być? Z kim chciałabym być? Co zobaczyć jako ostatnie? Przecież nigdy w życiu nie chciałabym oddać ostatniego oddechu zwiedzając zamek w Kioto, czy ten Wawelski w Krakowie. Nie chciałabym biegać po amazońskiej dżungli, czy zwiedzać oceanarium. Ani też zasiąść na słoni w cudownej Sri Lance. Nie chciałabym też zdobyć wówczas najwyższego szczytu w Tatrach - Rysy, choć jest to moje marzenie.
O nie, bo to wszystko mogę zrobić wcześniej i mogę zamknąć me wspomnienia w paru zdjęciach. Mogę powoli realizować samą siebie i spełniać swe największe marzenia...
Co więc chciałabym zobaczyć jako ostatnie w mym życiu?
Chciałabym jednak zobaczyć twarze mych bliskich. Uśmiechnąć się do nich i z nimi porozmawiać. Pragnęłabym być w swoich własnych czterech kątach, bo to właśnie tu mi najlepiej. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. W moim łóżku, wśród moich książek i innych gadżetów. Nigdzie indziej, tylko tam.
Może jest to nudna odpowiedź, ale bardzo moja. To przecież dom jest mą ostoją. To tu wracam po wszystkich przygodach i trudach dni codziennych. To tu opowiadam o swych smutkach i radościach. Śmieję się, płacze i krzyczę. Te cztery ściany są świadkami mej przemiany i mego dorastania. Stawania się lepszym człowiekiem.
I to właśnie to miejsce chciałabym zobaczyć jako ostatnie w mym życiu.
Jaka byłaby Wasza odpowiedź?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz