Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świat. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą świat. Pokaż wszystkie posty

sobota, 24 września 2016

Jestem listomaniaczką!

Tak, tak. Wcale nie żartuję. Jestem listomaniaczką i jestem z tego niezwykle dumna! Uwielbiam te kolorowe karteczki, na których spisuję swoje myśli i opinie. Kocham pachnące, kolorowe koperty, które niemalże z namaszczeniem adresuję, a potem w podskokach lecę na pocztę.


Tak, tę najzwyklejszą Pocztę Polską. I owszem, czasami stoję w kolejce długie minuty, niecierpliwie obracając w dłoniach koperty, które tak bardzo chcę wysłać. Uwielbiam ten moment, kiedy pani z okienka nakleja znaczki i przystawia pieczątkę "priorytet". Jest! Kolejny list poszedł w świat! Teraz już tylko czekać na listonosza z odpowiedzią od mych przyjaciół.

Przyjaciół, z którymi jeszcze nigdy w życiu się nie widziałam. Przyjaciół zamieszkujących różne zakątki świata. Sri Lanka, USA czy Japonia to tylko niektóre miejsca, w których mieszka przyjazna mi dusza. Piszę jak szalona, choć przyznam szczerze, że czasami czasu brak. No, ale trudno! Prędzej czy później zasiądę do biurka z czystą kartką i od nowa rozpocznę tworzenie. Uzewnętrzniam się i opowiadam o swoich problemach. Słucham problemów innych kobiet i staram się pomóc gdy tylko mogę.

I wiecie co? Jesteśmy dokładnie takie same! Niezależnie od tego gdzie mieszkamy, mamy dokładnie te same problemy. Z miłością, kilogramami, kłótnie w domu z rodzicami, rodzeństwem, czy przyjaciółmi. Szukanie pracy, a także swojego sposobu na życie. To wszystko co wydawało mi się zawsze problemem na wielką skalę... mogę zobaczyć również tam, za wielką wodą... i o dziwo wtedy ten mój problem wydaje się być nieco mniejszy. Dobrze czasem posłuchać tego co ten drugi ma do powiedzenia!


Kocham te swoje listy i choć przyjemność ta nieco kosztuje (znaczki cholera nie chcą przestać drożeć!), to nie zamieniłabym jej na e-maile nigdy w życiu. To już nie to samo. Nie czekam na maila z taką ekscytacją jak na ten papierowy list. Nie kolekcjonuję ich i nie chowam w specjalnym pudełku... natomiast wszystkie listy jakie do tej pory otrzymałam mam w pudełku i czasem do nich wracam. Przeglądam i uśmiecham się na myśl, że gdzieś tam jest przyjazna mi dusza.

Ale listy to nie wszystko! My wymieniamy się pocztówkami, małymi gadżetami, lokalnymi słodyczami. Dzięki mym przyjaciołom miałam okazji posmakować słodkości prosto z Japonii, prawdziwej zielonej herbaty, otrzymałam również łapacz snów z USA, a także parę talizmanów, które miały poprawić me warunki życia (a tak przynajmniej wierzy się w Japonii). Mam również magnesy, które przyleciały do mnie prosto z Australii!

To tak, jakbym zwiedzała świat siedząc w domu! Mała rzecz, a tak cieszy!

niedziela, 15 listopada 2015

Świętujemy... w supermarkecie!



Pierwszy listopada już za nami. Znicze zniknęły z półek sklepowych, zastąpione poprzez nieśmiało jeszcze wyglądające czekoladowe Mikołaje, wielkie Kinder Niespodzianki, kolorowe bombki, łańcuchy i inne świecidełka, które zachęcają swym błyskiem. Zabawki zostały mocniej wyeksponowane i jakby urosły w siłę. Nagle zrobiło ich się aż całe trzy regały, a ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu, bo przecież powinniśmy móc je kupić cały rok, a nie jedynie od święta do święta. 

Rozpoczęły się też różne, kuszące promocje - Ptasie Mleczko w Tesco chodziło za 10 złotych. Serio, nie kłamię! Auchan jednak nie ustępował mu ani na krok. Promocja na kawę Jacobs (która to swoją drogą zniknęła tak szybko jak się pojawiła) sprawiła, że ludzie nakupowali jej już chyba na cały rok!

Choinki już pięknie przystrojone stoją i cieszą oko przechodniów, a pod sufitem widać wielkie świąteczne dekoracje. Nawet reklamy telewizyjne dostosowały się do tej maszynki marketingowej napędzającej Bożo Narodzeniową gorączkę. Gdzie nie spojrzysz, tam Mikołaj. Coca cola, Play, Plus, a nawet i T-mobile. Wszyscy wpadli po uszy.

Co na to my? Biedne szaraczki? 

Nie wiem jak wy, ale ja odbieram to z lekkim sarkazmem, bo jak to, nawet grudnia nie mamy. Ba! Co ja gadam! Jeszcze nie ma połowy listopada, a te świąteczne bajery straszą mnie już po nocach. Tak jakby wszyscy mi mówili, bym pospieszyła się z zakupami, bo to przecież już najwyższy czas.

Co się stało z tą duchową częścią świąt Bożego Narodzenia? Gdzie się schowała? 

W tym szale zakupowym i bombardującymi nas zewsząd świątecznymi reklamami o zawrót głowy nie problem. Człowiek przestaje myśleć i podąża ślepo za tłumem. W końcu skusi się na przedwczesne zakupy i wpadnie po uszy. Zapomni po co tak naprawdę są te święta. Zapomni jak powinno się je przeżywać.

A jeśli nawet pomylić tę całą sferę duchową to zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się: 


Co jest dla nas ważne? 

Prezenty?
Gadżety? 
Słodycze? 
Zabawki?
.
.
.
Rodzina?


Ten stół sowicie zastawiony i te uśmiechnięte twarze naszych bliskich. To, że kolejny rok możemy spędzić je razem, w spokoju, ciesząc się swym towarzystwem. To, że znów dostaniemy ten paskudny czerwony sweter czy nietrafiony zapach perfum, ale to nie będzie miało dla nas znaczenia, bo przecież liczy się pamięć. To co człowiek ma w środku. Wspólnie podzielimy się opłatkiem, pośpiewamy kolędy, pośmiejemy się i zepchniemy wszystkie nasze troski w kąt. Uwierzymy w siebie na nowo, zbierzemy nowe siły i znów doświadczymy tego ciepła rodzinnego, o którym zdarza nam się zapomnieć w każdy inny dzień roku.

Przymknijmy więc oko na ten szalejący świat, który straszy nas po nocach. Nie dajmy się mu porwać, a wówczas z łatwością unikniemy zastawionej na nas pułapki. Wtedy i tylko wtedy w spokoju dotrwamy do świąt i będziemy mogli je przeżyć tak jak tego sobie wymarzyliśmy.

Dajecie się porwać szałowi zakupów? Jaka jest Wasza reakcja na te przeklęte świąteczne reklamy, które już straszą nasze oczy? Przesada, czy po prostu zmodernizowany świat?