Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zakupy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 14 sierpnia 2016

Zakupowy szał - Anglia!

Zawsze pod koniec mojego pobytu w Anglii wychodzi ze mnie prawdziwa kobieta. Zakupy to nieodłączna część bycia jedną z nich. Często szalejemy na punkcie ciuchów lub wyszukujemy najlepsze okazje. No i miło przywieźć sobie coś pożytecznego z Anglii. Coś czego może nie znajdziemy w Polsce lub nie będzie chciało nam się wydawać na to pieniędzy.


Tak też zrobiłam i w tym roku. Na dodatek lubię przywozić ze sobą coś dla mej siostry, więc i teraz ruszyłam na łowy. Z kartą 20% rabatu na cały asortyment W&Smith (coś na podobę naszego Empiku) wparowałam do środka. Miałam dodatkowo szczęście, bo wszystkie szkolne artykuły były przecenione. Jupi! 


MOJE PEREŁKI


KSIĄŻKI


To już staje się moją tradycją. Nie wyobrażam sobie wyjazdu do Anglii bez przywiezienia choć jednej książki. W tym roku stanęło na czterech (mam nadzieję... choć kusi mnie jeszcze jedna, oj kusi). Czytanie w oryginale to coś co ostatnio uwielbiam. Zajmuje nieco więcej czasu, ale jest niezwykle przyjemne. No dobra, nie będę ukrywać tego, że zwyczajnie uwielbiam czytać, a moje książki w domu już nie mieszczą się na półkach... ale nie potrafię się powstrzymać.

STICKY NOTES


To już moja mała słabość. Widząc te karteczki, nie sposób było przejść obok nich obojętnie. Są śliczne i takie dziewczęce. Mówiąc szczerze, mogę twierdzić że kobietą nie jestem, ale takie rzeczy zdradzają mą prawdziwą naturę. Dwa komplety karteczek wylądowały u mnie i na pewno z nich skorzystam. Jeden oczywiście poleci do mej siostry.

CUPCAKES / GUMKI DO MAZANIA 


Te maleństwa nie tylko dobrze wyglądają, ale jeszcze świetnie mażą nasze pomyłki po ołówku czy kredce. No i małe pudełeczko, w którym potem będzie można przechowywać biżuterię. Praktyczne i śliczne. To kolejny prezent dla mej siostry, która wciąż studentką jest. Przyda jej się coś do mazania, nie ma się co oszukiwać... ale liczę na jedną gumkę do piórnika!

KARTY DO POWTÓREK


Ok przyznam szczerze, że kupiłam te małe notesy, bo ich idea mnie zachwyciła. Karty do powtórek mogą być świetnym narzędziem dla uczniów i studentów. Zapisujesz najważniejsze rzeczy i zamiast pliku latających kartek, zabierasz ten mały notes i powtarzasz na uczelni (lub w domu, chodząc po nim i mamrocząc pod nosem). Kiedy egzamin zdany, po prostu wyrywasz niepotrzebne kartki a reszta czeka na kolejną sesję. Proste i niebanalne.

TECZKI Z WYPEŁNIENIEM


Dobre dla ucznia, studenta lub osoby pracującej, bo nie trzeba martwić się o koszulki A4 (wszystko jest w tych teczkach). Dobre również do przechowywania dokumentów. Mi natomiast pomogą w uporządkowaniu grup, które będę uczyła. Wszystkie przygotowane dla nich kserówki będą lądowały w tych folderach. Kupiłabym ich więcej, ale i tak już nie wiem jak się zapakuję z powrotem...

THINGS TO DO / LISTA RZECZY DO ZROBIENIA


Nie będę oszukiwać. Kupiłam je ze względu na moją słabą organizację czasu. Zamierzam to zmienić, a te kartki mają mi w tym pomóc. Przyjemnie będzie się na nich notowało, a każdą potem można powiesić w widocznym miejscu i jeszcze przyjemniej skreślać wykonane zadania. Zobaczymy czy dadzą radę naprostować lenia.

SHARPIE / PISAKI WODOODPORNE


Te kolorowe pisaki to świetny zestaw dla osób kreatywnych, lubiących rysować. Pomalujesz nimi kartkę, kubek czy tkaninę. Udekorujesz swój świat w taki sposób, w jaki sobie tylko zamarzysz. To oczywiście kolejny prezent dla mej siostry - niespełnionej jeszcze artystki. Marudziła, że nie miała profesjonalnych markerów, teraz dostani ich zalążek. Zobaczymy co nimi wyczaruje!

~.~

Powiem szczerze, że nie mam jeszcze pojęcia jak ja to wszystko zapakuję. Pierwszą przymiarkę już miałam i póki co jestem przerażona. Natomiast nie wciskałam jeszcze wszystkiego do środka i nie próbowałam zamknąć mej torby, więc może być ciekawie. Liczę na łut szczęścia i magiczną siłę mych palców. Może nagle torba zrobi mi się większa? Byłoby fajnie...

 
W Anglii skusiłam się też na parę zdrapek, bo lubię od czasu do czasu sobie w nie zagrać, a jako że miałam w nich trochę szczęścia, to i tym razem spróbowałam... i wygrałam. 10 funtów. Nie było tak źle!

 Jak to jest u Was z zakupami? Lubicie przywozić trochę słodkich i dziewczęcych rzeczy? A może stawiacie na ciuchy?

Trzymajcie się kochani!!!

niedziela, 15 listopada 2015

Świętujemy... w supermarkecie!



Pierwszy listopada już za nami. Znicze zniknęły z półek sklepowych, zastąpione poprzez nieśmiało jeszcze wyglądające czekoladowe Mikołaje, wielkie Kinder Niespodzianki, kolorowe bombki, łańcuchy i inne świecidełka, które zachęcają swym błyskiem. Zabawki zostały mocniej wyeksponowane i jakby urosły w siłę. Nagle zrobiło ich się aż całe trzy regały, a ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu, bo przecież powinniśmy móc je kupić cały rok, a nie jedynie od święta do święta. 

Rozpoczęły się też różne, kuszące promocje - Ptasie Mleczko w Tesco chodziło za 10 złotych. Serio, nie kłamię! Auchan jednak nie ustępował mu ani na krok. Promocja na kawę Jacobs (która to swoją drogą zniknęła tak szybko jak się pojawiła) sprawiła, że ludzie nakupowali jej już chyba na cały rok!

Choinki już pięknie przystrojone stoją i cieszą oko przechodniów, a pod sufitem widać wielkie świąteczne dekoracje. Nawet reklamy telewizyjne dostosowały się do tej maszynki marketingowej napędzającej Bożo Narodzeniową gorączkę. Gdzie nie spojrzysz, tam Mikołaj. Coca cola, Play, Plus, a nawet i T-mobile. Wszyscy wpadli po uszy.

Co na to my? Biedne szaraczki? 

Nie wiem jak wy, ale ja odbieram to z lekkim sarkazmem, bo jak to, nawet grudnia nie mamy. Ba! Co ja gadam! Jeszcze nie ma połowy listopada, a te świąteczne bajery straszą mnie już po nocach. Tak jakby wszyscy mi mówili, bym pospieszyła się z zakupami, bo to przecież już najwyższy czas.

Co się stało z tą duchową częścią świąt Bożego Narodzenia? Gdzie się schowała? 

W tym szale zakupowym i bombardującymi nas zewsząd świątecznymi reklamami o zawrót głowy nie problem. Człowiek przestaje myśleć i podąża ślepo za tłumem. W końcu skusi się na przedwczesne zakupy i wpadnie po uszy. Zapomni po co tak naprawdę są te święta. Zapomni jak powinno się je przeżywać.

A jeśli nawet pomylić tę całą sferę duchową to zatrzymajmy się na chwilę i zastanówmy się: 


Co jest dla nas ważne? 

Prezenty?
Gadżety? 
Słodycze? 
Zabawki?
.
.
.
Rodzina?


Ten stół sowicie zastawiony i te uśmiechnięte twarze naszych bliskich. To, że kolejny rok możemy spędzić je razem, w spokoju, ciesząc się swym towarzystwem. To, że znów dostaniemy ten paskudny czerwony sweter czy nietrafiony zapach perfum, ale to nie będzie miało dla nas znaczenia, bo przecież liczy się pamięć. To co człowiek ma w środku. Wspólnie podzielimy się opłatkiem, pośpiewamy kolędy, pośmiejemy się i zepchniemy wszystkie nasze troski w kąt. Uwierzymy w siebie na nowo, zbierzemy nowe siły i znów doświadczymy tego ciepła rodzinnego, o którym zdarza nam się zapomnieć w każdy inny dzień roku.

Przymknijmy więc oko na ten szalejący świat, który straszy nas po nocach. Nie dajmy się mu porwać, a wówczas z łatwością unikniemy zastawionej na nas pułapki. Wtedy i tylko wtedy w spokoju dotrwamy do świąt i będziemy mogli je przeżyć tak jak tego sobie wymarzyliśmy.

Dajecie się porwać szałowi zakupów? Jaka jest Wasza reakcja na te przeklęte świąteczne reklamy, które już straszą nasze oczy? Przesada, czy po prostu zmodernizowany świat?

środa, 27 maja 2015

Lumpeks - kraina radości!


Secondhandy, ciucholandy czy lumpeksy - to tylko jedne z popularnych określeń tych przybytków, do których rzesza kobiet ciągnie starając się znaleźć coś modnego, wygodnego i na każdą kieszeń. Nie raz i nie dwa spotkałam się z kobietą ubraną od stóp po sam czubek głowy w ciuszkach z drugiego obiegu. Noszone, nie zawsze oznacza złe i zniszczone.

Część osób przekonuje, że w lumpeksie możesz ubrać się dobrze, za niewielką cenę, jednocześnie wyławiając z nich perełki - ciuszki jeszcze z metkami. Czyż to nie gratka? Wejść do sklepu z budżetem 50 zł i wyjść z niego bogatszym o 6 szmatek?

Toż to istny raj dla zakupoholiczek. Kobiety prześcigają się w nowych zdobyczach i coraz chętniej chwalą się całemu światu faktem, że ich ciuszek został zakupiony w lumpeksie. Zachęcają tym samym pozostałe panie do chociażby jednego razu w takim sklepie. Bo co złego jest w noszonym ciuszku, jeśli jego jakość wciąż utrzymuje poziom? Co złego jest w tym, że nie stać nas na zakup markowej szmatki? 

Nic, choć są i przeciwnicy lumpeksów. Ludzie, dla których marka to wszystko. Ludzie, którzy uważają, że ciuch z odzysku to śmieć. Nie potrafiący zrozumieć jak można nosić coś takiego, bo przecież to niczym przestępstwo. Jak to? W końcu nie chcesz stracić twarzy, co nie? 

Na szczęście takich ludzi jest coraz mniej (mam nadzieję) i coraz rzadziej można spotkać się z krytyką swojego stroju. Teraz szybciej napotka się zdziwienie i zaciekawienie, bo coś tak fajnego można znaleźć w lumpeksach. Na pewno dodaje to kobietom pewności siebie i pozwala im zaplanować swoje nowe łowy.

Jednak, aby rzeczywiście znaleźć coś w ciucholandzie, należy mieć całkiem pokaźną gamę sztuczek. Przede wszystkim na łowy należy pójść gdzieś w połowie tygodnia, kiedy to ceny nie są jeszcze najniższe i wciąż można wyhaczyć całkiem niezłą sztukę. Wówczas zaczyna się prawdziwa zabawa. Nie mogłybyśmy nazwać się Polkami, gdybyśmy nie spróbowały tak ukryć naszej szmatki, by inna kobietka jej nie odnalazła wśród innego rodzaju ciuszków. Kiedy już uda nam się ta sztuka, spokojnie czekamy do dnia totalnej wyprzedaży. Ten dzień jest dla nas prawdziwą nagrodą za cały trud włożony w owe polowanie. Wreszcie możemy zakupić nasz cudowny ciuszek, a potem już tylko włożyć go na siebie i pławić się w komplementach naszych przyjaciół. Czyż to aby nie za proste?

Brzmi pięknie, ale rzeczywistość jest nieco bardziej przygnębiająca. Przynajmniej dla mnie. Żeby cokolwiek sobie wyszukać w takim sklepie trzeba mieć stalowe nerwy, uzbroić się w cierpliwość i brać poprawkę na to, że jeden raz nie wystarczy. Dodatkowo sklep nie zachęca do powrotu. W niemalże każdym lumpeksie czuć stęchlizną, a kobiety przepychają się przy wieszakach. Szperają w nich w takim tempie, że czasem zastanawiasz się, czy cokolwiek jeszcze widzą. A może już dawno zamieniły się w roboty? Wcale by mnie to nie zdziwiło! Dochodzi jeszcze problem rozmiaru oraz przymierzalnia. Nie często chce się przymierzać ciuch w małej, ciasnej klitce. 

Natomiast zawodowe lumpo-szukaczki nie przymierzają. Łapią tylko szmatki garściami i dumnie kroczą ze swą zdobyczą do kasy. Nie ważne, że później najprawdopodobniej nie zmieszczą się w dany ciuszek. To nic, że tak naprawdę to nie ich styl. Co z tego, że szmatka stanie się jedynie kolejnym śmieciem w ich garderobie? Najważniejsze, że mają swoją chwilę triumfu. Niech inne patrzą i zazdroszczą. Niech zgrzytają zębami. Tym razem wyjdą z ciucholandu z fiaskiem!

To straszne, że ludzie potrafią się tak zmienić pod wpływem zakupów - i nie chodzi tu tylko o lumpeksy, ale i o tak zwane 'noce zakupów', podczas których człowiek zamienia się w zwierzę. To coś niesamowitego, trudnego do pojęcia, ale tak działa ten świat. Niestety raczej już go nie zmienimy. A szkoda.

A co wy sądzicie o ciucholandach? Kupujecie w nich garściami? Zdarzyło wam się wyłowić już coś niezłego? Może jesteście przeciwnikami tych sklepów?