SZUKAM SZCZĘŚCIA PO OMACKU
Otwieram oczy, ale świat jakby
zatrzymał się w miejscu. Przestaje śnić długi sen, ale nic się nie zmienia. Słyszę
twój głos i wyciągam do ciebie ręce, ale moje dłonie łapią powietrze. Łapiesz
mnie w ramiona i odwracasz do siebie. Szepczesz, prawie płaczesz, a ja nie wiem
co się dzieje. Wtulam się w ciebie mocno, wdycham twój zapach. Uśmiecham się
delikatnie, a z oczu płyną mi łzy.
Nie widzę, a ty dobrze o tym wiesz. Mój
świat to teraz gama dźwięków i mgła przed oczyma. Jesteś przy mnie i
pocieszasz, ale ja nie szukam pocieszenia. Nie chcę tego, nie rozumiesz mnie.
Nie możesz zrozumieć. Twój głos jest dla mnie jak melodia dla uszu. Melodia
kojąca zmysły i to jest najważniejsze…
Nie mogę powstrzymać szlochu… Już nie
zobaczę twojego uśmiechu i tych iskierek radości na twojej twarzy. Te obrazy
wciąż mam w pamięci i łapię się nich jak koła ratunkowego, żeby tylko nie
utonąć. Nie zobaczę jak się starzejesz, nie zobaczę twych łez i smutnej twarzy,
nie zobaczę tego grymasu, który wstępuje ci na czoło, gdy się złościsz... Nie
chcę wracać do miejsca mi ukochanego, bo po co? Nic już nie ma znaczenia. Życie
straciło swój smak.
Trzymasz mnie mocno w ramionach i nie
opuszczasz ani na chwilę, jakbyś się bał, że coś sobie zrobię. Kręcę z
niedowierzaniem głową. Nie ufasz mi, ale wiesz co? Masz rację… Nie chcę już cię
dłużej martwić, nie chcę być dla ciebie ciężarem… Zresztą po co ci rozchwiana
psychicznie osoba, taka jak ja? Niepotrzebna… Już teraz było ciężko ze mną
wytrzymać, ale byłeś dzielny i jakoś ci się udawało. Przyznaj sam… te zarwane
nocki, długie godziny spędzone w szpitalach i moje próby samobójcze… To nie są
złudzenia. To rzeczywistość…a teraz? Dochodzi jeszcze do tego utrata wzroku…
cóż już pewnie wiesz o czym myślę i co chcę zrobić… Dlatego mnie pilnujesz,
dlatego nie odstępujesz mnie nawet na krok…
Ale popatrz sam na siebie… Przecież ty
sam masz sobie wiele do zarzucenia. Ty sam próbowałeś się zabić, twoje ręce są
splamione krwią.. twoją własną krwią. To ty przez wiele dni płakałeś w
poduszkę, myśląc że nic o tym nie wiem. Płakałeś, a nie chciałeś rozmawiać.
Bałeś się zaufać, a przecież od tego jestem żeby pomóc.. Przecież to jest
najważniejsze… Ale ty nie chciałeś martwić, odsuwałeś swoje problemy w kąt… na
najodleglejszą półkę, zamykałeś swoje serce na kłódkę i cierpiałeś w
samotności…
Teraz ja postąpię tak samo. Zamknę
serce przed tobą, żebyś myślał że wszystko jest w porządku. Wiem, że nadal
będziesz ostrożny, bo przecież mnie znasz i wiesz co może mi po głowie chodzić,
ale nie wiesz jak to jest stracić wzrok… powiedzieć ci? Chcesz wiedzieć?
Dobrze, więc… Niewidomy, który rodzi
się niewidomy nie wie co stracił i umie jakoś się z tym pogodzić. Nie widział
od samego początku i może już nigdy nie poznać tego czaru, jakim jest wzrok. A
ja? Ja do tej pory cieszyłem się wzrokiem. Cieszyłem się magią barw i tymi
najmniejszymi drobiazgami, a teraz nic nie widzę. Kiedy pomyślę co straciłem
żal ściska serce…. Serce, które krwawi i boi się… Boi się życia w ciemnościach…
Nie tego chciałam, ale już nauczyłam się, że wszystko czego pragnę jest mi
odbierane. Każda chwila radości zostaje przyćmiona przez tą złą, niebezpieczną,
wpędzającą w depresję, sprowadzającą koszmary w niewinne sny.
Szukam szczęścia po omacku…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz