Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miłość. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą miłość. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 1 grudnia 2016

Spersonalizowany kalendarz adwentowy!!!

Pierwszy grudnia już za nami. Po zaskakującej, śnieżnej końcówce listopada przyniósł nieco deszczowego rozczarowania... a ja tak liczyłam na dalsze podboje śnieżne. Nawet koła zmieniłam, bo już czas i ślisko na drogach, a tu co? Deszcz! 

Grudzień to podobno okres swetrów, dobrej książki, gorącej czekolady i słodkiej rozpusty. To również okres świąt oraz zakupowego szaleństwa. No i wreszcie, grudzień przynosi nam to wesołe oczekiwanie aż do 24 grudnia, a to skutecznie umilają nam

KALENDARZE ADWENTOWE


Tych na rynku na pęczki. Od tych czekoladowych zaczynając (które to dostępne są w różnych rozmiarach i kolorach), przez kosmetyczne (których ostatnio się nieco naroiło, a mnie kusił ten z Daichmanna), po inne ich wariacje (które w Polsce jeszcze tak popularne nie są). 
 
 
Kusiły mnie i przypominały wesoły okres dzieciństwa. To otwieranie okienek i wyjadanie słodkości z środka. I to całkiem nic, że zazwyczaj po tygodniu nie miałam ani jednej czekoladki w środku. To nic i tak to kochałam, co roku powtarzając ten sam błąd i obiecując sobie, że tym razem będzie już inaczej.

W tym roku jednak zrezygnowałam z tradycyjnego kalendarza i postawiłam na taki robiony ręcznie. 24 gadżety zawinięte w kolorowy papier świąteczny. Jedne mniejsze, drugie większe. Spersonalizowane i w przestępnej cenie. To wszystko wylądowało w dużej torbie na prezenty i zostało podarowane mej siostrze, której teraz łapki swędzą nieco, bo już by chciała wiedzieć co jest w środku, a mi nawet nie udało się zrobić zdjęcia - niestety.

Przy tworzeniu go frajdy miałam wiele, a jej mina wynagrodziła mi to wszystko. Z planowaniem nie było problemu, wybór gadżetów - stanowił lekkie wyzwanie, ale dałam radę. W końcu jak nie ja, to kto?! Znamy się prawie niczym łyse konie! Ola teraz (jak powiedziała) ma wysoko postawiony próg jeśli chodzi o odwdzięczenie się (choć ja nawet o tym nie myślałam, kiedy tworzyłam kalendarz).

Myśleliście o tym by obdarzyć kogoś takim tworem? Swoim własnym kalendarzem? Może już to zrobiliście? Zdradźcie, co do środka wsadziliście?
 
Warto o tym pomyśleć, serio! Choćby i dla miny obdarowanego oraz ich radości. Wynagradza wszystko, a i pokazuje jak dobrze znacie tę drugą osobę. Świetna sprawa! Na pewno to powtórzę w przyszłym roku.
 
Trzymajcie się cieplutko kochani!!!

Źródło: 1

wtorek, 14 czerwca 2016

Z zakurzonej szuflady - Szukam szczęścia po omacku




SZUKAM SZCZĘŚCIA PO OMACKU

Otwieram oczy, ale świat jakby zatrzymał się w miejscu. Przestaje śnić długi sen, ale nic się nie zmienia. Słyszę twój głos i wyciągam do ciebie ręce, ale moje dłonie łapią powietrze. Łapiesz mnie w ramiona i odwracasz do siebie. Szepczesz, prawie płaczesz, a ja nie wiem co się dzieje. Wtulam się w ciebie mocno, wdycham twój zapach. Uśmiecham się delikatnie, a z oczu płyną mi łzy.

Nie widzę, a ty dobrze o tym wiesz. Mój świat to teraz gama dźwięków i mgła przed oczyma. Jesteś przy mnie i pocieszasz, ale ja nie szukam pocieszenia. Nie chcę tego, nie rozumiesz mnie. Nie możesz zrozumieć. Twój głos jest dla mnie jak melodia dla uszu. Melodia kojąca zmysły i to jest najważniejsze…

Nie mogę powstrzymać szlochu… Już nie zobaczę twojego uśmiechu i tych iskierek radości na twojej twarzy. Te obrazy wciąż mam w pamięci i łapię się nich jak koła ratunkowego, żeby tylko nie utonąć. Nie zobaczę jak się starzejesz, nie zobaczę twych łez i smutnej twarzy, nie zobaczę tego grymasu, który wstępuje ci na czoło, gdy się złościsz... Nie chcę wracać do miejsca mi ukochanego, bo po co? Nic już nie ma znaczenia. Życie straciło swój smak.
            
Trzymasz mnie mocno w ramionach i nie opuszczasz ani na chwilę, jakbyś się bał, że coś sobie zrobię. Kręcę z niedowierzaniem głową. Nie ufasz mi, ale wiesz co? Masz rację… Nie chcę już cię dłużej martwić, nie chcę być dla ciebie ciężarem… Zresztą po co ci rozchwiana psychicznie osoba, taka jak ja? Niepotrzebna… Już teraz było ciężko ze mną wytrzymać, ale byłeś dzielny i jakoś ci się udawało. Przyznaj sam… te zarwane nocki, długie godziny spędzone w szpitalach i moje próby samobójcze… To nie są złudzenia. To rzeczywistość…a teraz? Dochodzi jeszcze do tego utrata wzroku… cóż już pewnie wiesz o czym myślę i co chcę zrobić… Dlatego mnie pilnujesz, dlatego nie odstępujesz mnie nawet na krok…
             
Ale popatrz sam na siebie… Przecież ty sam masz sobie wiele do zarzucenia. Ty sam próbowałeś się zabić, twoje ręce są splamione krwią.. twoją własną krwią. To ty przez wiele dni płakałeś w poduszkę, myśląc że nic o tym nie wiem. Płakałeś, a nie chciałeś rozmawiać. Bałeś się zaufać, a przecież od tego jestem żeby pomóc.. Przecież to jest najważniejsze… Ale ty nie chciałeś martwić, odsuwałeś swoje problemy w kąt… na najodleglejszą półkę, zamykałeś swoje serce na kłódkę i cierpiałeś w samotności…
             
Teraz ja postąpię tak samo. Zamknę serce przed tobą, żebyś myślał że wszystko jest w porządku. Wiem, że nadal będziesz ostrożny, bo przecież mnie znasz i wiesz co może mi po głowie chodzić, ale nie wiesz jak to jest stracić wzrok… powiedzieć ci? Chcesz wiedzieć?
            
Dobrze, więc… Niewidomy, który rodzi się niewidomy nie wie co stracił i umie jakoś się z tym pogodzić. Nie widział od samego początku i może już nigdy nie poznać tego czaru, jakim jest wzrok. A ja? Ja do tej pory cieszyłem się wzrokiem. Cieszyłem się magią barw i tymi najmniejszymi drobiazgami, a teraz nic nie widzę. Kiedy pomyślę co straciłem żal ściska serce…. Serce, które krwawi i boi się… Boi się życia w ciemnościach… Nie tego chciałam, ale już nauczyłam się, że wszystko czego pragnę jest mi odbierane. Każda chwila radości zostaje przyćmiona przez tą złą, niebezpieczną, wpędzającą w depresję, sprowadzającą koszmary w niewinne sny.
             
Szukam szczęścia po omacku…

środa, 9 września 2015

Wędrując po dżungli: Rodzina


Rodzina to taki mały potworek, który od zawsze z nami był i już na zawsze pozostanie. To ona najczęściej kształtuje nasz charakter i przekazuje wartości, którymi później się kierujemy. Rodzina po raz pierwszy uczy nas co znaczy kochać i szanować. To też do domu rodzinnego powinniśmy wracać zawsze, kiedy potrzebujemy wsparcia oraz bezpieczeństwa.

Jednak rodzina to również nieustające kłótnie z rodzeństwem o nawet i najdrobniejszy pierdół, bo to przecież my mieliśmy rację, a nie brat czy siostra. Jednak zawsze po takiej kłótni przychodzi moment, w którym wszystko sobie wybaczycie. Nie potrzebujecie do tego słowa "przepraszam", bo przecież nadużywać go też nie jest dobrze. Wystarczy tylko jeden uśmiech, by wszystko wróciło do normy. Nie możemy zapomnieć o tym, że rodzeństwo to niesamowite wsparcie. Niektórych rzeczy nie powiesz rodzicom, za to podzielisz się tym ze swoją siostrą czy bratem.

Rodzina to również płacz i zgrzytanie zębami, kiedy znów padnie z ust rodziców to cholerne zdanie o tym, że jesteśmy przecież starsi i powinniśmy być mądrzejsi. Rodzina uczy jak odpuszczać i iść na kompromis, ale tylko wtedy, kiedy przytrafiło się nam to nieszczęście urodzić pierwszymi. To samo tyczy się pewnych ograniczeń, które Ty przecież miałeś a Twoje młodsze rodzeństwo ma je nieco zmodyfikowane. I mimo tego, że tłumaczysz sobie iż każdy z Was jest inny, to gdzieś tam w serduchu pozostaje to ukłucie zazdrości. W końcu myślałeś, że będziecie traktowani jednakowo!

No i wreszcie rodzina to niezwykle skomplikowany organizm, który już dawno przestał funkcjonować w społeczeństwie w tej swojej podstawowej formie - mama, tata i dwoje dzieci. Coraz częściej możemy spotkać samotnie wychowujące dzieci matki czy ojców (choć to drugie nie jest jeszcze aż tak popularnym zjawiskiem - a szkoda), pary homoseksualne, które również mają tu coś do powiedzenia chętnie zaadoptują dzieciaka i pomogą mu tym samym (i bardzo dobrze!), dziadkowie czy wujostwo również dorzucają swoje trzy grosze do tego tematu.

Wszystkie te formy rodziny mają ze sobą coś wspólnego. Jedyne co się dla nich liczy to dobro dziecka. Pragną przekazać mu tylko te najlepsze wartości, a potem pozwolić mu wyrosnąć na mądrego człowieka, gotowego do współżycia w społeczeństwie.

I wszystko byłoby pięknie, gdyby tylko takie formy rodzin istniały. Ludzie są jednak zbyt kolorowymi istotami, by na tym zamknął się temat. Są też rodziny patologiczne, które to zrywają ze wszystkimi wartościami, które powinny przekazywać. Choć założenie mają to samo, starają się najlepiej jak potrafią, to jednak dziecko wciąż odczuwa krzywdę. Brakuje mu poczucia bezpieczeństwa. Szybko musi nauczyć się radzić sobie samemu. Dorasta nie tak jak powinno, często nie znając niczego innego - wpada w ten sam nałóg i jego rodzina również staje się nieszczęśliwa.

Co Wy sądzicie o rodzinie? Czym ona dla Was jest?

Dzisiaj przychodzę do Was z wielką prośbą, gdyż potrzebuję Waszej pomocy. Byłabym Wam niezwykle wdzięczna, jeśli zechcielibyście poświęcić chwilkę swojego cennego czasu na uzupełnienie poniższej ankiety. Pomoże mi ona przy tworzeniu mej pracy magisterskiej. Z góry Wam wszystkim dziękuję!

wtorek, 21 kwietnia 2015

Kwiecień w słowach - Doceniam

Ten temat zmusił mnie nieco do wytężenia szarych komórek. Z pozoru łatwy i niezwykle prosty, a jednak nie zupełnie. Chwilę musiałam się zastanowić, by znaleźć odpowiedź na to pytanie, gdyż każda na którą wpadałam, wydawała mi się zbyt błaha. W końcu wyodrębniłam pięć rzeczy, które doceniam całą sobą.

Doceniam:


Moją siostrę, która jest jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Mimo wszystkich naszych kłótni i nieporozumień, zawsze potrafimy odnaleźć wspólny język i zjednoczyć się w walce o coś na czym nam zależy. Wiem, że to do niej mogę przyjść, kiedy coś jest nie tak i nie zostanę wyśmiana, choć czasem rzuci ciętą uwagą. Mnie również się to zdarza, acz uważam że bez tego, nasza więź byłaby zwyczajnie zbyt płytka.

Czas spędzony z rodziną - to kolejna rzecz, która jest wysoko na liście moich priorytetów. Uwielbiam słuchać opowieści o tym jak było kiedyś, w czasach dzieciństwa moich dziadków czy rodziców. Choć czasem ich historie się powtarzają to już od jakiegoś czasu zastanawiam się nad ich spisaniem. Niby nie są to historie łapiące za serducho, a mimo to opowiadają o świecie, którego my już nie znamy. 

Swoich przyjaciół. Mogłabym długo wymieniać za co ich doceniam, jednak uznałam że kilka słów w zupełności tu wystarczy. Oni po prostu są, pomogą, pozwolą się wypłakać i nie wyśmieją niezależnie od tego co zrobię. Wypowiedzą też swobodnie swoje zdanie, ale jeśli ich nie posłucham to i tak wiem, że znajdę wsparcie. No chyba, że postąpię naprawdę głupio, ale to już osobna historia.

Swoje życie. Myślę, że ten punkt powinien być na samym początku, ponieważ z której strony nie spojrzeć wygląda na najbardziej obszerny. Moje życie wydaje się być nieco błahe i nudne. Zaliczyło wiele porażek, po których zawsze się podnosiło z większym bądź mniejszym skutkiem. Jest jakie jest, ale nie zamieniłabym go na żadne inne, bo jest moje. Wyjątkowe i tylko ja mogę wyznaczać mu ścieżki, którymi ma stąpać. 

I wreszcie na samym szarym końcu doceniam uśmiech na twarzy każdego człowieka. Uwielbiam obserwować ludzi i często aż chce mi się krzyczeć, gdy widzę z jakimi ponurymi twarzami chodzą po ulicach. Mimo pięknie przygrzewającego słońca i braku chmurek na niebie, oni wydają się być skwaszeni, niezadowoleni z własnego życia. Dlatego tak bardzo doceniam tych, którzy potrafią się uśmiechać. Z uśmiechem jest zdecydowanie w życiu łatwiej. Ja również staram się obdarzać uśmiechem napotkanych ludzi (z różnym skutkiem bo czasem łapię się na tej swojej ponurości).

A ty co doceniasz?