Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą plażowanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą plażowanie. Pokaż wszystkie posty

sobota, 19 września 2015

Piątkowy miszmasz na sobotni wieczór #10

Coś te piątkowe miszmasze nie są tak regularne, jakbym tego chciała, ale co zrobić. Wakacyjne miesiące przeleciały mi przez palce i ani się obejrzałam, a już witał mnie wrzesień. A co na blogu? Cóż marnie, pusto i smutno. Nie miałam siły na pisanie czegokolwiek, a posty pojawiały się może raz w tygodniu, ale co zrobić, kiedy pracuje się od 7 rano do 22... Gwarantuję Wam, że potem Twoje myśli krążą jedynie przy łóżeczku, a oczy same się zamykają.

A co w tym tygodniu? Oj działo się!

Zaczęło się od wyjazdu rodzinnego do Władysławowa na weekend, który to miał być słoneczny. Rzecz jasna, wyszło jak zwykle. Słońce schowało się gdzieś za chmurami, a deszcz chętnie kropił. Władysławowo przywitało nas jednak cieplutko i nawet srogi wiatr nie przeszkadzał nam w cieszeniu się szumem morza i nie taką znów zapełnianą plażą (choć zaniedbaną okropnie).


Krótką relację z wypadu możecie zaobserwować u góry. Jednocześnie warto wspomnieć o przecudownym Domu Whisky w Jeleniej Górze. Wybór ogromny, a atmosfera jeszcze lepsza. Warto wpaść choćby na szklaneczkę złocistego płynu, a każdy koneser whisky powinien zaopatrzyć się w gruby portfel!


Na tym moje podróżowanie się nie skończyło. Z wtorku na środę znalazłyśmy się wraz z siostrą - Olą - w Warszawie. Pozwiedzałyśmy co nieco i spędziłyśmy miło czas we własnym towarzystwie. O dziwo, obyło się bez kłótni, co może wydawać się czymś dziwnym. 


Sama relacja z naszego wypadu jeszcze się tworzy, ale pojawi się tutaj najpewniej w kolejnym piątkowym miszmaszu. Teraz mogę jedynie powiedzieć, że mimo całego swojego uroku - Warszawa mnie w sobie nie rozkochała.

~.~

W tym tygodniu również rozpoczęłam pracę w tej samej szkole językowej, gdzie pracowałam w zeszłym roku. Szkoła postanowiła przedłużyć ze mną kontrakt i poza obiecanymi dwoma grupami, zaproponowała mi zajęcia indywidualne z jedną osobą. Dość niespodziewana informacja, ale jaka cudowna. Przyjęłam ją z entuzjazmem, jednocześnie czując radość. Najwyraźniej nie jestem tak złym nauczycielem angielskiego za jakiego się miałam.

~.~

Ten tydzień zdecydowanie mogę nazwać tygodniem podróżnika. Już jutro wyruszam do Bydgoszczy na spotkanie z przyjaciółką. Dawno się nie widziałyśmy i mamy sobie sporo do opowiedzenia. Zapowiada się długa i przyjemna niedziela. Już nie mogę się doczekać, a jako że do rozpoczęcia studiów zostały mi jeszcze 2 tygodnie, to zamierzam czerpać z nich garściami.

Skoro już mowa o studiach (ostatni rok, wreszcie!) to jeśli mielibyście odrobinkę czasu i chęci na uzupełnienie małej ankiety (6 pytań plus jedno w gratisie)... będę Wam baaardzo wdzięczna. 


A na zakończenie, tak optymistycznie, chwila z życia mojego czworonoga. Nowa zabawka spełniła swoją rolę. Choć raz zainteresowała tego leniwca.


Jak Wam minął ten tydzień? Jakieś plany na kolejne dni?

poniedziałek, 14 września 2015

Plażowanie - gdzie się podziała cywilizacja?


Sezon plażowania rozpoczyna się gdzieś w połowie czerwca, kiedy to słońce przestaje być tym nieśmiałym bąkiem, który jedynie od czasu do czasu wygląda zza chmur. To wówczas ściąga z siebie szatę tajemniczości i pozwala cieszyć się pełnią swojego blasku tłumom plażowiczów. 

Zrzucamy wówczas nasze ciuchy, pakujemy się w mały plecak i lecimy pędem na pobliską plażę, byle tylko zając sobie najlepsze miejsce. Po drodze stratujemy jednego, czy drugiego szaraczka, który miał czelność pojawić się na plaży przed nami. Oj na takie numery to my nie pozwolimy!

W końcu udaje nam się znaleźć czysty kawałek plaży, który rezerwujemy sobie, rozstawiając dookoła parawan, czy inny namiocik, byle tylko odgrodzić się od pozostałych i zyskać chwilę pozornej intymności. Wszystko już gotowe? No to zaczynamy nasz własny relaks - plażowanie. Najlepiej połączone z kąpielą w wodzie, ale i bez tego się obejdzie, byle tylko wysmażyć ciałko na słońcu i mieć się czym pochwalić przed rodziną i przyjaciółmi.

Okres ten trwa dość krótko, bo niecałe dwa miesiące. No w porywach do trzech (w zależności od tego jak szybko rozpoczęliśmy plażowanie, lub na ile pozwolił nam wrzesień). A co potem? Cóż wszystkie te szaraczki, Kowalskie i Nowaki, powracają do swoich cieplutkich gniazdek domowych. Rozpoczynają swą codzienną rutynę, pozostawiając wspomnienia wakacji daleko za sobą.

Co jeszcze pozostawiają?


Plażę, choć nie wiem, czy jest sens nazywania jej w ten sposób. Bowiem plaża jako sama w sobie znika, a zamiast niej możemy podziwiać pobojowisko. Wszędzie syf. Rozbite butelki, kapsle po piwie, papierki po lodach i wszechobecne niedopałki papierosów. Aż strach nogi zanurzać w tak uświnionym piachu! Trzeba stąpać ostrożnie, by na nic nie trafić.

Wstyd i hańba! 
Nazywamy się cywilizowanymi ludźmi, a uprawiamy czyste barbarzyństwo. 

Czy naprawdę tak trudno jest podnieść jeden papierek? Zebrać swoje pety do woreczka i wynieść do pobliskiego kubła na śmieci? Jeszcze zrozumiałabym (choć nie... kłamię Wam tu w żywe oczy w tej chwili), gdybyście nie mieli tych szpecących, powiewających na wietrze czarnych worków, które są od tego by plażowicz pomyślał. Zastanowił się i jednak ruszył swoje cztery litery te, te dwanaście kroków i jest! Trochę czystości i cywilizacji!

Światełko w tunelu. Szkoda tylko, że statystyczny plażowicz tego nie zrobi. Woli smażyć się na słońcu i nie robić nic. Ma przecież do tego prawo. Ciekawe jednak, że w jego domu nie uświadczymy walających się po podłodze śmieci...

Dbajmy o naszą własną przestrzeń, a będzie nam wszystkim przyjemniej.

Źródło: 1