Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wampiry. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wampiry. Pokaż wszystkie posty

środa, 7 października 2015

Wampir leniwy szuka pracy


Ukończyłeś studia już jakiś czas temu i wciąż nie masz pracy? Twierdzisz, że jej szukasz, ale jakoś nie masz szczęścia? Wciąż jesteś na garnuszku rodziców, bo jak tu się utrzymać, gdy nie ma żadnego źródła dochodu... 

Jesteś zniechęcony. Z coraz mniejszym zapałem szukasz ofert pracy. Najczęściej leżysz na kanapie, przerzucając programy telewizyjne, bądź wychodzisz na spacer, a wracając twierdzisz, że rozniosłeś kolejną porcję CV, a potem spotykasz się ze swoimi znajomymi i bombardujesz ich informacjami o swojej niedoli. Oczekujesz współczucia i słów pocieszenia. Chcesz również rad, choć doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że i tak ich nie posłuchasz. 

Natomiast wyłączasz się, kiedy temat schodzi z ciebie na twych znajomych, którzy to dzielą się ze Tobą swoimi sukcesami zawodowymi, jak i prywatnymi. Może nawet przez moment czujesz przypływ motywacji i obiecujesz sobie, że gdy tylko wrócisz do domu, przejrzysz gazety oraz portale internetowe z ofertami pracy. Na pewno coś znajdziesz! Przecież, jeśli im się udało to i Ty sobie poradzisz, prawda?

Szkoda tylko, że ta motywacja szybko gaśnie. Zabijasz ją swymi negatywnymi myślami. Tak naprawdę to nie chcesz zmieniać swojego życia. Wolałbyś już zawsze zostać pod kloszem Twoich rodziców. Przecież tak jest wygodnie, bezpiecznie. Po co się męczyć? Wystarczy kilka wygodnych kłamstewek i Twoi rodziciele nie wyrzucą Cię z domu. Przecież nie potrafiliby tego zrobić swojej latorośli.

Wracasz więc do domu, otwierasz ten przeklęty komputer, przez moment nawet wchodzisz na jeden, a może i drugi portal z ofertami pracy, by w końcu skończyć na facebooku podglądając swych przyjaciół i czując to ukłucie w sercu. Zazdrość, że to nie ty jesteś w ich skórze... 

Jednak i ona nie trwa długo. Zniknie wraz z wołaniem Twojej mamy, która to przygotowała dla Ciebie kolację. Poczciwa kobieta. Wyłączasz komputer i uśmiechasz się delikatnie. Na co Ci praca, skoro masz tak wspaniałą rodzinę? Na co Ci samodzielność? Tak jest wygodnie.

To tylko kwestia czasu zanim zrozumiesz,
jaki wielki błąd popełniasz... 

Boisz się wyjść poza swą strefę komfortu. Boisz się zrobić skoku na głęboką wodę. Nie wiesz co Cię tam czeka i obawiasz się, że Ci się to nie spodoba (nie, czekaj! Ty jesteś przekonany, że to nie będzie przyjemne). Ten strach Cię paraliżuje. Nie potrafisz wziąć swego życia w swoje ręce. Nie umiesz się usamodzielnić. 

I nie mów, że robisz wszystko by to zmienić. Tak nie jest. Wegetujesz. Stoisz cały czas w tym samym miejscu i nawet nie próbujesz wyjść na prostą. Już nie szukasz pracy, bo twierdzisz, że nigdy nic nie znajdziesz. 

Twierdzisz, że jesteś zdesperowany, ale to nie prawda. Gdybyś był poszedłbyś i sprzątać ulice, albo na kasę do Biedronki. To żaden wstyd! Żadna praca nie hańbi i byłoby miło, gdyby to wreszcie do Ciebie dotarło! 

Najważniejsze to zarabiać, nawet jeśli są to grosze to mimo wszystko są to TWOJE własne grosze. Nie Twoich rodziców, nie przyjaciół... tylko Twoje. Możesz z dumą to przyznać i wydać je na co tylko zapragniesz. To miłe uczucie, zapewniam Cię! O ile oczywiście masz kontrolę nad swoimi wydatkami... bo zarabianie to też pułapka, ale o tym kiedy indziej.

Rusz więc swoje szanowne cztery litery z kanapy i skocz na głęboką wodę. Może w pierwszej chwili poczujesz szok i będziesz chciał wrócić na brzeg, ale przysięgam Ci, że nie pożałujesz swojego czynu. To woje życie i tylko Ty jesteś jego panem. Zacznij mu wreszcie rozkazywać. Pokieruj nim tak, jak tego chcesz. Nie ważne ile upadków zaliczysz. To będą te dobre upadki. Te, które później pomogą Ci się wspiąć na sam szczyt. Zaufaj sobie i swoim możliwościom. Udowodnij, że potrafisz... a wówczas to Twoi znajomi będą Ci zazdrościć.

Znacie takie osoby, które ciągle gadają ile to one nie robią, a w rzeczywistości stoją wciąż w tym samym miejscu? Mieliście wielkie problemy ze znalezieniem pracy, a może to widmo wciąż przed Wami? Przeraża Was to, czy ekscytuje? Chcielibyście być już na swoim?

Źródło - mój aparat i moje paluszki 

poniedziałek, 25 maja 2015

Wampir znajdzie cię wszędzie

 
Wampir to istota z pogranicza fantastyki, która żywi się ludzką krwią. Jest niemalże nieśmiertelny, a jego charakterystyczną cechą jest blada cera oraz nieco wydłużone kły. Zazwyczaj spotkać go można po zmroku, promienie słoneczne są dla niego śmiertelne. Można te istoty dość łatwo odstraszyć. Wystarczy drewniany kołek, szczypta czosnku i odrobina odwagi. 

Wampiry to istoty, które w naszym świecie nie powinny istnieć. Czytamy o nich w książkach, chłoniemy niczym gąbki wszelkie seriale i filmy z nimi w rolach głównych. Czasem się z nimi utożsamiamy, jednak mamy tę świadomość, że to tylko fikcja i nigdy nie pojawi się w naszych życiach.

Ale czy na pewno?


Rozejrzyjcie się dookoła siebie, a na pewno znajdziecie kogoś, o kim z czystym sercem możecie powiedzieć, iż jest to wampir energetyczny. Taka osoba może być waszym bliskim przyjacielem, czy daleką znajomą. Charakteryzuje się tym, że wysysa z nas wszelaką życiową energię. Wprawia nasze myśli w zamęt i sprawia iż często po spotkaniu z taką osobą, czujemy się poirytowani i zmęczeni. Jakbyśmy wykonali niebotycznie wielką pracę, a nie jedynie spotkali się ze znajomym na kawie. 

Wampir energetyczny bardzo często działa nieświadomie. Nie zdaje sobie sprawy z tego co robi i jak to na nas wpływa. Stara się zagłuszyć nasze problemy, swoimi własnymi. Udaje, że nas słucha by jednak jak najszybciej przejść do swojej własnej historii, która jego zdaniem zawsze będzie bardziej makabryczna niż nasza. Taki człowiek bierze nas na litość. Wałkuje swoje problemy na okrągło i choć byśmy tego bardzo pragnęli to nigdy nie będziemy w stanie mu pomóc.

Nasze rady pozostają bez echa. Niby wampir się z nami zgodzi, ale przy kolejnym spotkaniu znów poruszy ten sam temat. Doda kilka nowych szczegółów, a na pytanie czy zastosował się do naszych rad, stwierdzi że oczywiście próbował, ale nie wyszło. Poprosi o kolejne i jeszcze jedne i jeszcze... aż w końcu my sami zorientujemy się, że to niczym walka z wiatrakami. Żadne słowo do takiego człowieka nie dociera. Pragnie zmiany, nie wykonując w tym kierunku żadnego wysiłku. 

Nasze poirytowanie będzie rosło wraz z każdym spotkaniem. Zacznie brakować nam argumentów, a fakt że wszystkie rady spalają na niczym jeszcze bardziej nas dobije. Choć gdzieś w zakamarkach naszej głowy będzie się tliła myśl, że to przecież nie jest nasza wina... to wyrzuty sumienia będą dawały się nam we znaki. No bo jak to tak nie pomóc drugiej osobie? Co z tego, że mam własne problemy... on mnie potrzebuje!

Takim myśleniem często zapędzamy się w kozi róg. Nie dość, że nie będziemy w stanie pomóc naszemu przyjacielowi, to jeszcze sami popadniemy w depresję. W najgorszym wypadku zamienimy się w takiego wampira energetycznego żerującego na innych.

Jak z tym skończyć? Jak się ochronić? Myślę, że na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Oczywiście, najłatwiejszym sposobem jest zwyczajnie odcięcie się od wykańczającego nas potworka, ale nie każdy jest w stanie to zrobić. Jestem na to doskonałym przykładem. Nie potrafię po prostu zostawić takiej osoby, choć męczy mnie i dobija niemalże za każdym razem. 

Wypracowałam w sobie jednak duże pokłady cierpliwości i kiedy taki wampir zaczyna znów bełkotać o swoich problemach, ja się wyłączam. Nie mam potrzeby słuchać dokładnie, bo przecież doskonale znam jego sytuację. Słyszałam ją już tyle razy, że wiem iż nic nowego do niej nie zostało wniesione. Od czasu do czasu wtrącam jakieś półsłówka, a gdy mój wampir wreszcie kończy i ze zniecierpliwieniem czeka na moją odpowiedź, zwyczajnie wzruszam ramionami.

No co ja mam ci jeszcze powiedzieć? Przecież moje zdanie w tej sprawie już znasz.

Kwituję tym krótkim stwierdzeniem cały monolog wampirka, jednocześnie zamykając mu usta na dłuższą chwilę. Najczęściej tyle wystarczy, by taka osoba się opamiętała. Oczywiście nie we wszystkich przypadkach to działa, ale u mnie na szczęście tak. 

Te kilka słów tworzy niewidzialną barierę wokół mnie i wampirka. Nie pozwalając na dopuszczenie do głosu moich wyrzutów sumienia, chronię samą siebie. Może nieco to egoistyczne wyjście, ale nie czuję się z tego powodu winna. Bronię tego co moim zdaniem najważniejsze. 

A wampirek? No cóż... to zależy od jego rodzaju oczywiście. Niektóre z nich po pewnym czasie zaczynają się łapać na swoich wampirzych zapędach. Same doznają olśnienia, że coś jest nie tak i bardzo powoli wracają do zdrowia. 

Tego skrycie życzę każdemu wampirkowi, bo powrót do dawnego ja, nie zatruwającego nikomu życia "ja" jest moim zdaniem najważniejszy. Pierwszy krok do pokonania wampiryzmu to uświadomienie sobie, że właśnie nim się stałem!

Jakie są wasze sposoby na wasze potworki? Otaczacie się takimi ludźmi, a może sami jesteście wampirami?