Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą magia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą magia. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 stycznia 2017

Śnieg, śnieg i po śniegu...

Środowa noc przyniosła mi wiele radości. Biały puch zaczął padać z nieba i zakrywać szare ulice swą magiczną aurą. Poczułam jak serce skacze mi z radości. Magiczna to chwila była. Siedziałam przy oknie wpatrując się w wirujące płatki śniegu, a buzia sama mi się śmiała.


Rozmarzyłam się nawet... planując co zrobię rano, jakie zdjęcia porobię i gdzie nie pójdę z psiakiem by trochę się z nim pobawić. Po cichu śmiałam się nawet ze swojej siostry, która (biedna) w domu leży chora (choć już marudzi piekielnie i czasem mam ochotę jej ciachnąć) przez co straci taką okazję (bo przecież i ona uwielbia śnieg oraz zimę - choć wieczny z niej zmarźlak).

Poszłam spać koło pierwszej w nocy, kiedy jeszcze prószyło. Z uśmiechem na twarzy to trzeba przyznać. Miałam tyle energii... która jednak zniknęła jak za sprawą czarodziejskiej różdżki, kiedy otworzyłam rano oczy...

Po śniegu nie zostało za wiele. Ot cudowne wspomnienia i rozwiane marzenia. Szare ulice znów wydawały się brudne, a te zbite resztki białego puchu wcale nie zachwycały. Smutnym wzrokiem obrzuciłam aparat fotograficzny, w duchu godząc się już z myślą, że nie będzie zimowych zdjęć i wyszłam na spacer z pieskiem. Wzdychałam niemalże na każdym kroku.

Po mrozie nie było ani widu ani słychu, a resztki śniegi dość szybko topniały. Nawet mój Matiz ośnieżony nie był. Ech... i to tyle z dziecięcych jeszcze marzeń. Nic mi nie pozostało poza nimi i tą chwilą przy oknie. Tym magicznym czasie, w którym (w jednej chwili) cała moja rodzinka przylepiła nosy do szyby by obserwować tę magię.

Uczucie pozostało, ale i niedosyt jakby większy. Wy też to czujecie, czy tylko ja jestem ta inna? Zimowa? Dla mnie 3 stopnie to nie zimno... nawet szalika nie zakładam... ja chcę to minus siedem, albo no dobrze chociaż minus jeden. Wystarczy. Trochę czerwonych policzków i dziecięcej radości. Energii na cały rok. Proszę!

ŚNIEGU WRACAJ JESZCZE TU NA TROCHĘ!!!


Trzymajcie się cieplutko kochani!

czwartek, 15 września 2016

O Panu M rzecz niewielka


Pan M ma 30 lat i pracuje na pełen etat. Stara się również zrobić prawo jazdy, lecz póki co nie było mu potrzebne. Miał bowiem 9 lat młodszą dziewczynę, którą wyniósł na piedestały. Był na jej każde zawołanie. Kiedy tylko czegoś potrzebowała, on to załatwiał. Miała ochotę na fast food, biegł po McDonalda, chciała czekoladę - sprawdzał który monopolowy w pobliżu jest jeszcze czynny. Kupił jej nawet samochód w nagrodę za zdane prawo jazdy. Robił wszystko, by jej dogodzić, a w zamian otrzymywał kilka uścisków i niechętne buziaki. To mu wystarczyło, był szczęśliwy (choć jego przyjaciele ostrzegali go przed tą panną).

W końcu jednak stało się nieuniknione. Panna znudziła się w tym związku. Uznała, że zostaje przez niego ograniczona. Znalazła sobie lepszy model i oznajmiła panu M, że odchodził. Był więc lament, wiszenie na telefonie przez 24 godziny na dobę i próby odzyskania dziewczyny. Próbował na różne sposoby, gotował obiady, kupował drogą biżuterię, wyprawił jej nawet urodziny (bo tu wypada wspomnieć, iż Pan M i owa Panna wynajęli razem mieszkanko i nawet po zerwaniu je pomieszkiwali). Robił wszystko, bezskutecznie.

Potem nadeszła depresja, po której nie mógł się pozbierać. Były panienki na szybkie numerki, które to miały wzbudzić zazdrość u Panny. Wszystko na nic. Panna odżyła. Częściej wychodziła z domu, bawiła się z kumplami i cieszyła się, że jest w centrum uwagi wielu innych mężczyzn. Podobało jej się to, a na pana M patrzyła nieco z pogardą w oczach.

Jednak pan M się nie poddał. Poszedł do swej koleżanki, którą uznał za ostatnią deskę ratunku... a była to wróżka lub, jak rzekomo woli się nazywać, jasnowidząca. Otrzymał potwierdzenie, że jego starania się opłacą, a panna wróci do niego tuż przed jego urodzinami (które tak na marginesie już za kilka dni). Miał również nasmarować się olejkami, które to rzekomo spowodują iż panna nie będzie mogła się mu oprzeć... a także poszedł do nawiedzonego domu, by uwolnić się od demona, który nad nim panował. Wszystko to, by odzyskać pannę.

Czy mu się to uda i przede wszystkim czy było warto?


Szczerze wątpię. Pan M powinien już dawno odpuścić i ustawić między nimi granicę. Pokazać się od tej męskiej strony i unieść dumą. Panna raczej już na niego nie spojrzy i choć przychodzi mi to z trudem (przy całej mej sympatii do pana M), jestem w stanie ją zrozumieć. 

Drogi panie M, czas przejrzeć na oczy i zacząć żyć w realnym świecie. Pana zabiegi mogą jedynie przynieść jej odrobinę rozrywki i uśmiechu na twarzy, ale nie tego o którym pan marzy. Proszę się opamiętać i znaleźć sobie kogoś, kto się będzie o pana troszczył. Nie warto wchodzić w tę samą rzekę po raz drugi.