Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rower. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą rower. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 maja 2016

Dopadł mnie pech

Stare porzekadło mówi, że nieszczęścia chodzą parami, ale ten tydzień to u mnie pasmo małych niefortunnych zdarzeń i doliczyć się nie mogę tu żadnych par. Pech przyczepił się do mnie jak opętany i nie chce puścić. Dziś jest 13 i to piątek, który zawsze postrzegałam za szczęśliwy, ale dziś? Nie wiem, zobaczymy.




W poniedziałek ukradziono mi lampkę z roweru. Niby pierdół, 10 złotych w plecy, ale jednak. Ktoś był na tyle łapczywy by ją sobie zatrzymać na własność. Nie wiem, może potrzebował nowego oświetlenia, albo właśnie popsuła mu się jego. Tak czy inaczej mam szczerą nadzieję, że temu komuś lampka się przydaje i jeszcze długo mu się przysłuży. Już myślałam, że Polacy zerwali ze stereotypem złodziei na każdym kroku, a tu proszę. Jakie zaskoczenie. Jednak nie można nic zostawiać bez opieki nawet na pięć minut (bo właśnie tyle mnie nie było przy moim rowerze).Szkoda...




Tej lampki już nie ma :(


Wtorek zaskoczył mnie i moje autko w drodze do pracy. Akumulator padł na ruchliwej ulicy i koniec. Nie chciał ruszyć, a ja - typowe babsko - spanikowałam, oczywiście. Zadzwoniłam po pomoc i dopiero potem wzięłam kilka głębokich oddechów, ustawiłam trójkąt i wyciągnęłam linkę. To wtedy też uwierzyłam, że na drodze wciąż można spotkać dżentelmenów. Dwaj panowie pospieszyli mi z pomocą i jeden z nich poholował mnie na bezpieczne miejsce na parkingu. Dziękuję!!!

Środa obcowała z rozkręconymi okularami, a także dziwnym stukaniu w samochodziku (dzisiaj idziemy do naprawy i zobaczymy co mu dolega). Niby nic takiego, ale jednak dobija... zwłaszcza, że apogeum nadeszło wczoraj.

Czwartek. 12.05.2016. Zapadnie mi w pamięć na długo, bo większego pecha chyba nie można mieć. Serio. Po prostu się nie da, a jeśli Tobie się udało to podziel się historią, bo nie ukrywam przyda mi się coś na podbudowanie. 

Czwartek rozpoczął się niewinnie. Od wariata w jednym z superszybkich aut, który zajechał mi drogę tak, że musiałam mocno wyhamować (będąc na rowerze) aż stanęłam na przednim kole. Szczęście w nieszczęściu - nie przekoziołkowałam przez kierownicę. Potem była moja pani promotor, która z uśmiechem na twarzy poinformowała mnie, że coś jednak nie gra z moją magisterką i trzeba ją zmienić.. przypomnę tylko, że mam 2 tygodnie na poprawki i oddanie pracy (sic!). Potem pojechałam do pracy, by pocałować klamkę, bo mi się wszystko popieprzyło i okazało się, że tego dnia mam wolne. Wracając złapała mnie ogromna ulewa, a pszczoła to już tylko wisienka na torcie (moje pierwsze ukłucie w życiu i wcale jakoś strasznie nie boli). 




Już nie mogę doczekać się dzisiejszego dnia! Serio, jestem niezmiernie ciekawa co dla mnie zgotował. Może wreszcie dopisze mi szczęście, bo wczoraj pragnęłam tylko, by ten tydzień wreszcie się skończył. 

Jak tam z waszym szczęściem? Tydzień minął szczęśliwie, czy jednak obdarzył Was maleńkim pechem?

Trzymajcie się cieplutko, dziubaki! 
Niech Maj będzie z Wami!
A ja, włączam pozytywne myślenie i liczę na to, że dziś będzie dobry dzień!

poniedziałek, 9 maja 2016

A może na rower?





Maj, maj, maj. Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Co prawda należę raczej do tych, którzy wolą zimowe miesiące, kiedy to mogę zaszyć się pod kołderką z dobrą książką i kubkiem kakao, a także nie martwię się o wylewające się sadełko. Jednak w tym roku staram się celebrować każdy miesiąc. W końcu każdy z nich przynosi coś nowego i dobrego. 

Maj przyszedł ze wspaniałą pogodą. Od samego początku temperatury prześniły me największe oczekiwania. Zakochałam się w rowerowych wyprawach (choć niewiele ich do tej pory miałam). Wymieniłam samochód na dwa koła i jestem szczęśliwa. Trzy do czterech razy w tygodniu przesiadam się na ten wspaniały wynalazek i pedałuje. Do pracy i z powrotem. Odkrywam wciąż i wciąż nowe trasy. Zazwyczaj wracając okrężną drogą. Po prostu to kocham i nic nie jest w stanie przezwyciężyć mej miłości (nawet kiedy mój rower zaczyna protestować, zrzucając mi łańcuch niczym kłodę pod nogi). Ba! Ja nie chcę rezygnować z tej miłości.


Sobotę spędziłam na rowerze wraz z mą siostrą. Przemierzamy Toruń na dwóch kołach, zaczynając od krótszych tras. Wymyślamy trasę pod wpływem impulsu i nigdy nie wiemy gdzie skończymy. Wszystko to zależy od siły naszych charakterów oraz bolących nóg. Nie dziwota, w końcu obie mamy nieco za dużo kilogramów na karku. Jednak, kto by się tym przejmował, kiedy można pedałować?

Jedynym, który na tym cierpi jest mój psiak. Niestety jeszcze nie wymyśliłam sposobu, w który mogłabym go zabrać ze sobą na rower. Trochę się obawiam jazdy ze smyczą, kiedy znam mego małego towarzysza. Zatrzymuje się przy każdym krzaczku i nie ma zmiłuj. Widziałam jednak paru śmiałków, którzy jeździli z psiakiem biegnącym tuż obok. Wyglądało to niesamowicie i pies miał frajdę. Może kiedyś i ja odważę się to zrobić? 

Ale, ale! Dwa koła to nie tylko zabawa. Nasz organizm również cieszy się z takiego rozwiązania. Nie dość, że robię to co lubię to jeszcze przynoszę pożytek całemu swojemu ciału. Nie ma to jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu! 



Rowerowe korzyści:


Rower wzmacnia kręgosłup, pośladki oraz mięśnie nóg. To coś wspaniałego dla wszystkich, którzy walczą ze swoją wagą. Już pół godziny na rowerze, dwa razy w tygodniu pozwoli na zrzucenie paru zbędnych kilogramów. Rower to wspaniały trening kardio, który nie nadwyręża naszego zdrowia zbyt mocno. Człowiek nie zmęczy się tak szybko jak np. podczas biegu. Co więcej, rower to aktywność dla każdego - małego, dużego, chudego czy grubego. Niezależnie od ilości kilogramów możemy uprawiać ten sport. Oczywiście, róbmy to z głową. Nie warto porywać się z motyką na księżyc. Zacznijmy więc od krótkich tras, stopniowo zwiększając ich długość lub trudność.

Rower to również świetny sposób na podkręcenie naszego metabolizmu. Nie wiem jeszcze czy to skutkuje, ale nie zamierzam z niego zsiąść przez kolejne półtora miesiąca (potem czeka mnie wyjazd do Anglii, podczas którego będę musiała pożegnać się z dwoma kółkami), więc dam Wam znać, czy zauważyłam u siebie jakieś zmiany. Mam nadzieję, że tak będzie!

Rower to wspaniały sposób na uniknięcie cywilizacyjnej choroby ludzkości, jaką są korki. Oj, ileż to ja nerwów codziennie traciłam na staniu w korkach. Czasem trasę 15 minutową byłam zmuszona pokonać w godzinę. Trafiał mnie istny szlag i szczerze mówiąc wyłaziła ze mnie ta prawdziwa natura. Kurwiłam pod nosem i nie chciałam przestać. Teraz, jeżdżąc na rowerku, korki mnie nie dotyczą. Z uśmiechem mijam łańcuszki samochodów, ciesząc się że ten problem jest już za mną. Rower to jest to!

Rower troszczy się o nasze serce. Jazda na nim, zmusza nasze małe serducho do wydajniejszej pracy. Nabieramy głębsze oddechy, a nasz układ krążeniowy pracuje nieco szybciej. Chronimy tym samym samych siebie przed chorobami związanymi z serduchem. Na samym początku przygody z rowerem nasze serducho może trochę szaleć, ale w miarę przyzwyczajania go do regularnej jazdy, przyniesie nam wiele dobrego.

Rower to relaks. Relaks to odstresowanie organizmu. W dzisiejszych czasach żyjemy w ciągłym biegu. Stres towarzyszy nam już od przebudzenia, a kończy się gdy kładziemy się do łóżka (albo pozostaje z nami nawet podczas snu). Warto więc powiedzieć mu dość. Rower to dobry sposób na odciągnięcie go od nas samych. Zapomnijmy o stresie i pozwólmy adrenalinie zadziałać. Cieszmy się chwilą, zwiedzając nowe zakątki naszych miast. Jestem przekonana, że poznacie coś nowego wybierając rower. Warto!

Ponadto wybierając rower odciążasz swój portfel! Wspaniały plus, który akurat mnie przyda się znakomicie. Rower jest bezpieczną formą dla środowiska, a nam pozwoli na zmniejszenie opłat związanych z biletami czy benzyną. To kolejny powód do wielkiego uśmiechu, który może rozświetlić Twą twarz! 


Nie zwlekaj więc i przesiądź się na rower! Nie kręć nosem, mówiąc że nie masz czasu. Przecież rower to wspaniały środek transportu, którym możesz przemieścić się z twoich przytulnych czterech kątów do pracy. Polecam z całego swojego serducha. Rower to fajna sprawa. Nie masz go? Żaden problem. W wielu miejscowościach (w Toruniu też!) możesz wykupić sobie rower miejski. System działa bez zarzutów. Za niewielką opłatą będziesz śmigać po mieście nie przejmując się wiecznymi korkami! Warto!

Czekam na Was niecierpliwie na trasach!

Niech Wiosna będzie z Wami!
Trzymajcie się cieplutko, Dziubaki!

środa, 13 kwietnia 2016

Wolne popołudnie...i co dalej?


Szkoła Językowa ma swoje plusy, ale i minusy. Jednym z nich są popołudniowe godziny pracy. Nie narzekam, bo nie przepadam za porannym wstawaniem, ale na dłuższą metę może zrobić się to dość męczące. Zwłaszcza, kiedy teoretycznie i praktycznie zamyka się szkołę koło 21 cztery razy w tygodniu. 

Bardzo lubię celebrować wieczory. Dobra książka, film, albo zwyczajny wieczór familijny z wszechobecnymi grami planszowymi. Niestety ostatnio wracam do domu tylko po to, by po krótkiej przerwie wrócić do pracy. Lekcja przecież sama się nie przygotuje.

Właśnie dlatego, kiedy wczoraj odebrałam telefon z wiadomością, że moje zajęcia się nie odbędą poczułam ulgę, ale i lekko frustrację. Zdziwiło mnie me zachowanie. Zdenerwowałam się, bo ni stąd ni zowąd otrzymałam wolne popołudnie! Mogłam zrobić co tylko chciałam, ale nie do końca miałam pomysł na to jak je wykorzystać. No bo przecież nie rzucę się od razu do pracy! Może magisterka? W końcu leży i kwiczy, czekając na lepsze czasy... ale jakoś nie mogłam się za nią zabrać.

W końcu na to wpadłam! Tak! Pojadę do Galerii Handlowej i kupię papier ksero! Pięknie... ale czy naprawdę nie potrafię już myśleć o niczym innym jak pracy? No i Galeria? Znowu? Przecież taka ładna pogoda... nie może się zmarnować...


Rower? Kolejna, nieśmiało wyciągnięta propozycja... o dziwo entuzjastycznie podłapana przez moją siostrę. Przegłosowanie! Padło na aktywny wypoczynek i pomimo wielu perypetii jakie się z wypadem wiązały (flak w oponach, brak pompki, piesze zwiedzanie stacji benzynowych, spadające łańcuchy) rozpoczęcie sezonu uważam za udane.

Od jutra pedałuję do pracy. Skończy się wydawanie nie małych pieniędzy na parkingi! O tak! Wreszcie czuć Wiosnę (i alergię niestety też...)!

Jak jeszcze można wykorzystać wolne popołudnie? Co zrobić kiedy pojawi się znienacka i weźmie nas pod włos? 

Przede wszystkim zachować spokój. Pozwolić radości zaowocować i nawet nie próbować myśleć o pracy. Przecież ta nie ucieknie, a czas na nią i tak na pewno mieliście przeznaczony. Zróbcie coś dla siebie. Spacer ze zwierzakiem (który doceni to jak nikt inny!), kawa w ogródku, rower, może nawet i basen. A dla tych ceniących wypoczynek mniej aktywny? Dobry film czy książka to znakomite wypełniacze czasu. Trzymajcie sobie coś w zanadrzu, bo nigdy nie wiadomo, kiedy pojawi się kolejna okazja.

Co Ty robisz, kiedy wolne zaskoczy Cię znienacka? Jakie są Wasze propozycje? 

Trzymajcie się cieplutko! Niech Wiosna będzie z Wami!