Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nauczanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nauczanie. Pokaż wszystkie posty

środa, 25 maja 2016

Teacher's notes - Gadżety na lekcjach!

Ostatnio swój czas dzielę pomiędzy magisterkę, pracę oraz relaks, a jestem mistrzem w zaniedbywaniu Was moi drodzy. Tak więc zabieram się za siebie i solennie obiecuję (sobie i Wam) już z tym zerwać.

Jako, że dzisiaj mamy środę to zachęcam do zagłębienia się w świat gadżetów. Obiecałam nie tak dawno temu, że zaproponuję parę konkretnych zadań z nimi związanych. Jest to jednak ukierunkowane pod anglistów, a mimo to mam cichą nadzieję, że zainspiruję innych przedmiotowców do próby wprowadzenia urozmaicenia do swych lekcji. Nie bójcie się nowości (zwłaszcza tych, które nie wymagają od nas wielkiego wkładu, a sprawiają iż mamy z głowy do 15 minut lekcji). 

Bez dłuższych wstępów zapraszam Was do świata gadżetów!



GADŻETOMANIA


  1. Sposób na ćwiczenie gramatyki – do pudełka wrzucamy różne rzeczy i podajemy naszym uczniom do losowania:
    1. Jeśli byłbym rowerem, to…
    2. Wymyślenie problemu związanego z gadżetem oraz rozwiązania (może być praca w parach – jedna osoba wymyśla problem, druga rozwiązanie).
    3. Porównania – np. Jestem tak bystra jak koń.
  2. Opisywanie przedmiotu – dzielimy grupę na dwie drużyny, następnie prosimy po jednej osobie z każdej. Losują one sobie przedmiot, przyglądają się mu, wracają do swojej drużyny i opisują go. Reszta słucha i zgaduje.
  3. Opowiadanie historii – gadżety to dobry zamiennik „Story cubes”. Nasi uczniowie losują przedmiot, a my zapisujemy lub mówimy początek historii. Grupa stara się ją dokończyć, wplatając w nią swój wylosowany gadżet. Możemy też podzielić uczniów na drużyny i zaproponować konkurs na najciekawszą historię.
  4. Ice breakers (z nową grupą lub z osobami na lekcji próbnej) – kładziemy przedmioty na stole i zapraszamy naszych uczniów do niego. W tej samej chwili każdy ma złapać przedmiot, który jest mu najbliższy i powiedzieć dlaczego to właśnie jego złapał (możemy dać naszym uczniom minutkę na wymianę przedmiotu z inną osobą – na wyższych poziomach – oczywiście podając odpowiednie argumenty dlaczego to właśnie oni powinni mieć dany przedmiot, a nie ta druga osoba).
  5. Kategoria – gadżety leżą na stole, słuchacze stoją obok niego, podajemy kategorię np. ulubiony film, szczęście, smutek. Nasi uczniowie łapią przedmiot, który im się skojarzy z naszą kategorią. Następnie opowiadają dlaczego go wybrali i jaka historia się za tym kryje.
  6. Bezludna wyspa – gadżety leżą na stole, a uczniowie stoją obok niego, wprowadzamy ich w klimat mówiąc że są rozbitkami na bezludnej wyspie i mogą wziąć tylko jeden przedmiot, który ma im pomóc w przetrwaniu. Potem pytamy ich czemu wybrali akurat ten a nie inny przedmiot. Możemy też rozciągnąć zadanie, dzieląc ich na grupy i wydając polecenie stworzenia planu przetrwania (mając do dyspozycji swoje gadżety oczywiście).
  7. Powtórka słownictwa:
    1. gadżety z jednego obszaru
    2. gadżety z różnych dziedzin na przykład do powtórki „zawodów” (widelec, samochód, wino, papieros, stetoskop – wymyśl zawód do przedmiotu)
  8. Wymyśl jak najwięcej funkcji dla danego przedmiotu. Tu w zależności od poziomu zaawansowania językowego:
    1. Mniej zaawansowana: Losowanie przedmiotu (każdy ma swój) i minutka lub dwie na wypisanie jak najwięcej zastosowań dla niego.
    2. Bardziej zaawansowana: Podajemy im jeden przedmiot, przedmiot krąży po klasie, a każdy ma za zadanie wymyślić mu zastosowanie, którego jeszcze przed nim nikt nie powiedział. Można zrobić więcej okrążeń jeśli słuchacze wciąż mają pomysły.

Ile głów, tyle pomysłów. Korzystacie z gadżetów? Podzielcie się swoimi pomysłami - tymi szalonymi i prostymi. Tymi, które się Wam sprawdziły. 

Trzymajcie się cieplutko, Dziubaki!
Niech Maj będzie z Wami!

środa, 11 maja 2016

Teacher's notes - Jak zrobić lekcję z niczego?


W życiu każdego nauczyciela przychodzi taki dzień, kiedy podręcznik zastępuje naszą kreatywną stronę. Zgoda, każdy może mieć słabszy okres, kiedy nic mu się nie chce, a jedyne o czym myśli to relaks na kanapie z dobrym serialem przed nosem, albo słońce namawia do grzechu. Jednak, czy to wystarczająca wymówka do tego, by pójść na łatwiznę? W końcu mamy podręcznik i podstawę programową. Nic więcej nie musimy robić, co nie?

I tu niestety leży pies pogrzebany. Jeśli taką lekcję przeprowadzimy raz lub dwa to korona nam z głowy nie spadnie. Gorzej, jeśli ta lekcja będzie się powtarzać coraz częściej, aż w końcu zrezygnujemy z własnej kreatywności, bo po co to wszystko? Podręcznik rzecz święta i cudowny wybawca nauczyciela. A uczniowie? Który będzie chciał i tak się nauczy. 

Szkoda. Szkoda, że wielu nauczycieli rezygnuje z ciekawych lekcji na rzecz nieco więcej wolnego czasu. Tu pewnie padną słowa o cięciach kosztów czy innych ograniczeniach narzucanych na nas przez pracodawcę - zgadzam się. Pieniądze to duża przeszkoda, a jednak jest do przejścia!

Poniżej przedstawię kilka (sprawdzonych przeze mnie) pomysłów na to jak można urozmaicić lekcję bez wkładania w nią zbyt wiele wysiłku i (a może przede wszystkim) pieniędzy.


Jak zrobić lekcję z niczego? 


Rolka papieru toaletowego.

Każdy z nas posiada taką w domu. Nie musi być cała. Wystarczy jej część. Najważniejsze jednak by miała możliwość rwania na kawałki. Papier toaletowy może zmienić się w znakomite narzędzie pracy. Powtórka materiału czy szalona rozgrzewka może być z nim świetną zabawą. Wystarczy poprosić uczniów o wyrwanie tylu kawałków papieru ile tylko chcą, a potem zapytać każdego ile ich mają. Następnie uświadamiamy delikwentów, że np. Jola z 4 kawałkami papieru ma wymienić 4 zagadnienia związane z danym tematem, a Jaś z 3 powinien opowiedzieć historię przez 3 minuty używając odpowiednich słówek. Prosto, łatwo i przyjemnie, a przy tym dużo śmiechu i ten widok zdezorientowania na twarzach uczniów - bezcenne!

Power point 

Prezentacje multimedialne to nieodłączna część naszego życia. Stają się coraz bardziej popularne, a i uczniowie cieszą się, gdy tylko taką zobaczą. Co prawda tutaj już musimy się trochę wysilić, ale wystarczy otworzyć podręcznik i zmodyfikować zadanie w nim zamieszczone. Efekty są lepsze niż możecie to sobie wyobrazić. Uczniowie zamiast utknąć z nosem w podręczniku i nudzić się podczas rozwiązywania "kolejnego i beznadziejnego" ćwiczenia, teraz z pełną uwagą śledzą prezentację i wykonują te same zadania, w których nagle odnajdują więcej sensu. Zmiana diametralna, a wysiłek nauczyciela? Znikomy!

Gadżety

To u mnie temat rzeka. Przyznam szczerze, że w pracy jeśli chodzi o ich wykorzystanie jestem numerem jeden i wcale się tu nie chwale. Rzucam pomysłami jak z rękawa. Nie przychodzi Ci pomysł na rozgrzewkę? Rozejrzyj się dookoła siebie. Na pewno masz coś przydatnego w torebce. Nożyczki, długopis, książka, klucze, portfel, gumka do mazania i wiele innych - pozwól uczniom wylosować i potem daj swej wyobraźni zaszaleć:

  • Jesteś matematykiem? Pozwól uczniom wymyślić zadanie związane z odpowiednim gadżetem. Może to być geometria czy algebra. Wszystko zależy od ich kreatywności i omawianego przez Ciebie działu. Z realiami na lekcji zawsze jest fajniej.
  • A może uczysz języków? Ten to ma całe morze do popisu. Układanie historii, wymyślanie do czego przedmiot może się przydać, ćwiczenia na czasy, utknąłeś na bezludnej wyspie i masz tylko to co wylosowałeś, co robisz oraz wiele innych. Na pewno pojawi się tu spis tego wszystkiego co ja wymyśliłam z gadżetami w najbliższej przyszłości.
  • Historyk? No problem. Pozwól swym uczniom zagłębić się w historię danego przedmiotu. Daj im chwilę odetchnąć od żmudnej pracy i popuścić wodze fantazji. Może zainteresują się tym, jak do tego doszło, że ludzkość wynalazła portfel? Kto wie, może masz w swojej klasie przyszłego wynalazcę?
  • Polonista? Gadżety mogą być świetne podczas omawiania lektur. Przynieś ze sobą coś związanego z daną lekturą i rozdaj je uczniom. Niech sami odnajdą związek z daną pozycją. Możesz też pozwolić im na ułożenie opowiadania z obowiązkowym użyciem danego przedmiotu w nim. 
O gadżetach jeszcze sobie porozmawiamy, tym razem z zawężeniem ich użycia do lekcji angielskiego, bo pomysłów w głowie mam co nie miara!

Bomba!

Wystarczy Ci alarm w twoim smartphonie i odrobina wyobraźni. Możesz do tego dołożyć piłeczkę. Ustaw stoper na np. dwie minuty i zrób na koniec zajęć powtórkę z tego co przed chwilą mówiliście. Niech każdy uczeń napomknie to czego się nauczył, zaraz przekazując piłeczkę kolejnemu. Kiedy zadzwoni alarm, bomba wybucha. Nieszczęśnik trzymający piłeczkę będzie musiał wymienić nie jedną, a na przykład 3 rzeczy.

Youtube & TED

Spróbuj urozmaicić swe zajęcia odpowiednim filmem z internetu. Pokaż swym podopiecznym, że to czego nauczasz ma znaczenie. Tutaj znów pomysłów może być wiele. Piosenka, tekst, wyjaśnienie gramatyki, inspirująca mowa. To wszystko znajdziecie w internecie. Wystarczy trochę poszperać. Nie bójcie się rzutników oraz tablic multimedialnych! To wspaniałe narzędzia, które pomagają w nauce, a uczniowie mają frajdę.


I co? Przekonani? Nie potrzeba kserówek do tego, by urozmaicić zajęcia. Pozwólcie sobie na odrobinę szaleństwa i choćby i jednym akcentem przełamcie nudę zajęć. Naprawdę warto! Twoi uczniowie chętniej będą Cię odwiedzać, a może i oceny skoczą do góry (choć z tym byłabym ostrożniejsza... wiadomo, nie każdy jest orłem).

Trzymajcie się cieplutko, dziubaki moje!
Niech Wiosna będzie z Wami!

czwartek, 28 kwietnia 2016

Nauczyciel - człowiek o stu twarzach cz. 1



Wszyscy mamy doświadczenie z nauczycielami. Jednych pamiętamy lepiej, innych już nieco gorzej. Najczęściej jedna w naszej pamięci pozostają ci, których nie znosiliśmy, a także ci których darzyliśmy wielką sympatią. Po latach może się również okazać, że pamiętamy więcej z zajęć nauczyciela, który nas przerażał.

Ja sama mogę pochwalić się przykładem pani biologicy. Jak biologi nie lubiłam nigdy, tak w liceum ma niechęć do tego przedmiotu sięgnęła apogeum. Przed każdymi zajęciami oblewał mnie zimny pot i bladłam nie do poznania. Wszystko czego się nauczyłam wylatywało z głowy jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Czarna dziura. Nic nie potrafiłam sobie przypomnieć, mimo że spędzałam wiele czasu nad książkami.

Łzy i rozpacz murowana!

Na jej zajęciach dosłownie można było usłyszeć przelatującą obok muchę, a każdego kto spojrzałby ukradkiem na telefon nazywaliśmy samobójcą. Każdy bał się oddychać, a gdy wołała do odpowiedzi, wszyscy udawali że ich w klasie nie ma. Dlaczego? Biologica, bowiem, miała paskudną manierę wprowadzania delikwenta w błąd. Jeśli już źle coś odpowiedziałeś, ona nie poprawiała. Ciągnęła za język, by w końcu zgnieść jak cytrynę i z tym swoim sarkastycznym uśmiechem oznajmić, że się myliłeś i nie zasłużyłeś na nic więcej niż jedynkę.

Możecie już sobie wyobrazić jak wielką traumę miałam przed tym przedmiotem, choć nigdy nie dane było mi odpowiadać - zapomniała o mnie, albo po prostu doskonale grałam niewidoczną. Mieliście kiedyś takiego belfra? 

Nie o tym jednak chciałam dzisiaj Wam poględzić. 

Zastanówmy się razem, jaki powinien być nauczyciel z prawdziwego zdarzenia? Jakie cechy powinny go charakteryzować? Co powinien zrobić by zasłużyć na to miano?

Życie prywatne vs życie osobowe.

Przede wszystkim, nauczyciel powinien potrafić oddzielić sprawy prywatne od tego co dzieje się na lekcji. Nie raz miałam okazję obserwować zdenerwowanego belfra, który potrafił eksplodować, gdy tylko ktoś nacisnął mu na odcisk. Uważałam to za wielki brak profesjonalizmu. Bo czymże zawiniliśmy, że tak nas traktuje? Niczym... dlatego teraz sama staram się oddzielać życie prywatne od zawodowego (choć nie jest łatwo). Przed wejściem do klasy, zawsze nabieram kilka głębokich oddechów, a wszelkie troski zostawiam na progu (a przynajmniej staram się jak mogę). 
 

Podręcznik

Kolejna sprawa to nieszczęsny podręcznik. Każdy nauczyciel ma wytyczne w postaci podstawy programowej. Cele, które musi zrealizować i te które może, ale nic się nie stanie, gdy sobie je odpuści. Większość belfrów idzie na łatwiznę. Mamy podręcznik i z niego korzystamy. Jedziemy zadanko po zadanku i nie staramy się nawet odetchnąć. Mało na takich lekcjach kreatywności i wcale nie dziwi mnie to, że uczniowie zwyczajnie się nudzą. Zgoda, nie zawsze uda się znaleźć odpowiednie ksero lub nie ma się czasu na stworzenie takiego, ale istnieje wiele sposobów na urozmaicenie nudnej lekcji. Chociażby modyfikacja ćwiczenia z podręcznika, albo praca w grupach czy parach. Może ćwiczenie z gadżetami rozwijające wyobraźnię? Coś z całą pewnością jesteśmy w stanie wymyślić. Niewielka rzecz, a urozmaica lekcję i wprowadza ożywienie do środka. Uczniowie na pewno to docenią (lub nie, jeśli już zbyt się przyzwyczaili do monotonnych metod nauczania). 

Kreatywność

To cecha bez której chyba nie powinno się wkraczać na salony nauczania. Bez niej będzie nam trudno i dość szybko pojawi się wypalenie zawodowe (które jest czarnym widmem każdego nauczyciela). Kreatywny nauczyciel ma w zanadrzu plan B a może i plan C, gdyby coś nie poszło po jego myśli. A tak niestety bywa często. Ćwiczenie, które wydaje nam się genialne, spotyka się z ostrą krytyką ze strony uczniów. Coś co miało trwać 15 minut, trwało tylko 5. I co teraz? Wpadamy w panikę, że zostanie nam sporo czasu lub (co gorsza) na siłę przedłużamy inne ćwiczenia i biadolimy o własnych doświadczeniach tam, gdzie nie trzeba. Masakra! Najgorszy scenariusz z możliwych... dlatego zawsze trzymajcie w zanadrzu jedno lub dwa ćwiczenia. Może to być coś banalnego - jak wisielec lub gra w skojarzenia. Niewiele trzeba do przygotowania, a ile frajdy sprawia!


Punktualność. 

Odpowiedzmy sobie szczerze - ile razy czekaliśmy na nauczyciela, kiedy byliśmy w szkole? Ile razy przetrzymywał nas po dzwonku skracając tym czasem naszą cenną przerwę? No i wreszcie, ile razy słyszeliśmy zdanie - "To nie dzwonek wyznacza koniec lekcji, tylko ja" - wychodzące z ust nauczyciela? No właśnie... nie da rady zliczyć, tak wiele. Błąd! Nauczyciel powinien rozpoczynać zajęcia punktualnie i kończyć je również na czas. Zgoda, czasem dzwonek zaskoczy nas w pół ćwiczenia, ale to wszystko nie jest przecież jego winą... tylko naszą. Bo źle rozplanowaliśmy sobie czas. Powinniśmy zwracać na to uwagę i postarać się, by taka sytuacja się nie powtarzała. Bo o ile nauczyciel to też człowiek, to mimo wszystko profesjonalista. Tego się od nas oczekuje i powinniśmy sprostać tym oczekiwaniom.

Proefesjonalizm

Dobra organizacja czasu. Jasno wyznaczone cele zajęć. Dynamiczne tempo oraz doskonale dobrane ćwiczenia do różnorodności uczniów. Testy zawsze sprawdzone na czas. Zajęcia rozpoczynane i kończone punktualnie. Zawsze z uśmiechem na twarzy. Sto pomysłów na minutę... STOP! Nauczyciel to też człowiek. Zdarzają mu się słabsze dni i ma prawo nie sprawdzić wszystkiego na drugi dzień. Bądźmy dla niego wyrozumiali, o ile (rzecz jasna) nie przestaje się starać. Profesjonalizm jest bardzo ważny, ale nie dajmy się zwariować. My też mamy prawo być ludźmi. Zły dzień jest naturalny... byle tylko nie zdarzał się codziennie!

Do tego tematu jeszcze wrócimy, bo jestem przekonana że i Wy macie swoje typy cech nauczyciela, które ten powinien posiadać. Podzielcie się nimi i dajcie znać, których belfrów zapamiętaliście, a którzy przyprawiali Was o gęsią skórkę.

Niech Wiosna będzie z Wami (i oby wreszcie przestała być taka zimna)! 
Dobranoc dziubaki!

piątek, 22 kwietnia 2016

Nauczanie - z czym to się je?


Nigdy nie pragnęłam zostać nauczycielem. Zbyt dobrze znałam minusy tej profesji, a każdy artykuł w gazecie o tym ile to dni wolnych ma taki delikwent, ile zarabia, jak to pięknie i różowo jest trafić do szkoły, mieć stałą pracę - były szybko weryfikowane przez moich rodziców. Tak to już jest, kiedy urodzi się w rodzinie nauczycielskiej. Obie babcie a także i moi rodzice. Nie ma gdzie pójść, by odciąć się od tej atmosfery. Rodzinne imprezy prędzej czy później kończyły się gadką nauczycielską. O trudnych przypadkach, o zmęczeniu, o tym wolnym które wcale nie jest takie wesołe oraz o reformach, które rząd stara się przeprowadzić nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo się myli. To wszystko wraz z silnym naleganiem rodziców - skutecznie nastawiło mnie przeciw tej profesji.

- Nie chcę być nauczycielem - twierdziłam.
- Wszystko tylko nie nauczanie - zdarzało mi się mówić.
- To wcale nie taka kolorowa praca - mówiłam, gdy ktoś zaczynał wystawiać nauczycieli na piedestały.
- Spróbuj przeżyć rok jako nauczyciel a przestaniesz pierdzielić o tym jak to łatwo być jednym z nich - nieświadomie dla samej siebie broniłam ich. 

A jednak me życie potoczyło się tak, a nie inaczej i teraz sama pracuję jako jeden z nich. Na razie w szkołach językowych, ale jednak. Nie zrozumcie mnie źle - wciąż nie chcę tego robić przez całe swoje życie. Jednak przestałam wykluczać możliwości zostania nim. Nie dlatego, że jest kolorowo. Nie dla pieniędzy i nie po to by rodzicom zrobić na złość. Ten etap mam już za sobą. 

Jestem nauczycielem dla wyzwań, dla wzlotów i upadków. Dla tych małych radości, kiedy naszym uczniom coś wychodzi. Dla ich wdzięczności i dla samej siebie. Dla możliwości, jakie stawia przede mną ta praca. Dzięki językowi angielskiemu świat stoi przede mną otworem. Być może nawet uda mi się zrealizować moje największe marzenie. Pierwszym krokiem do tego jest zdobycie doświadczenia. Właśnie to robię. Już drugi rok pracuję w szkole językowej i muszę przyznać, że coraz łatwiej mi to przychodzi. Już nie trzęsę portkami ze strachu przed każdą kolejną lekcją. Już nie wstydzę się stanąć przed słuchaczami i zacząć uczyć. Tu muszę dodać, że strasznie nieśmiała byłam, nie wyobrażałam sobie nigdy że kiedyś stanę przed grupą ludzi i wygłoszę swoje zdanie, a teraz? Ja ich uczę! 

Niesamowite, jednak to prawda. Wyjazdy do Anglii oraz nauczanie dodało mi odrobiny pewności siebie. Nie mogę powiedzieć, że dużo... ale nie jest tragicznie. Wciąż nad tym pracuję. Ba! Ja tu nawet zaczęłam poważnie myśleć o wyjeździe do Azji, by tam kontynuować nauczanie choć przez jakiś czas. I nie są to jakieś mrzonki. Poważnie nad tym myślę! To naprawdę coś, o czym nawet nie odważyłabym się marzyć kilka lat temu.  

Jednakże, życie nauczyciela nie jest usłane różami i każdy, który pragnie nim zostać powinien zdawać sobie z tego sprawę już od samego początku. W innym wypadku wyobrażenie o tej pracy zostanie dość szybko zweryfikowane przez życie. 

Nauczanie to nie praca dla każdego. Potrzeba tu wiele cierpliwości, odporności na krytykę, czasu i zaangażowania. Ustalone godziny nie są tu wiarygodne, ponieważ praca ta nie kończy się na opuszczeniu budynku szkolnego. W końcu wcześniej trzeba się do lekcji przygotować, skserować to i owo, a czasem pobawić się power-pointem czy innymi mediami. Do tego dochodzi też prowadzenie dziennika, wypełnianie wielu papierów, sprawdzanie klasówek i nagle okazuje się, że doba mogłaby mieć 48 godzin. 

Serio! Wcale nie jest łatwo! 

A przynajmniej na początku, kiedy już znajdziemy odpowiednie pomoce naukowe, zatoniemy w kserówkach i innych segregatorach (których bieżące uzupełnianie graniczy z cudem) to wreszcie zaczniemy oddychać. Organizacja czasu jest kluczowym punktem tego zawodu. Powinniśmy zawsze pamiętać, by znaleźć chwilę dla samego siebie podczas tego szaleńczego biegu. Chwilę odpoczynku, bo inaczej wypalenie zawodowe przyjdzie szybciej niż się tego spodziewamy. 

Jeszcze jedna ważna rzecz - nauczyciel nigdy nie kończy swej edukacji. Z tego również wiele osób nie zdaje sobie sprawy. Nauczanie to rwąca rzeka, która ma na swej drodze wiele zakrętów. Zmienia się, tak samo jak i świat. Nowe metody, nowe gadżety i technologie. Reformy. To wszystko nie pozwala nauczycielowi stanąć w miejscu. On musi dostosować się do wymagań, a przynajmniej spróbować. Tak więc i soboty czasem mu odpadną.

A co z zarobkami? No cóż... to już temat na osobny artykuł... ale możecie sobie już wbić do głowy, że lekko z nimi nie jest. 

Myśleliście kiedyś o nauczaniu? Dążycie do tego, a może już uczycie? Jakie są Wasze spostrzeżenia o tym zawodzie? Co byście dodali?

Trzymajcie się cieplutko kochani! Niech Wiosna będzie z Wami!

Źródło: