Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kreatywność. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą kreatywność. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 sierpnia 2016

Nieszczęścia chodzą....

Piątki i poniedziałki to dwa dni, które są najbardziej stresującymi w tej pracy. Mnóstwo kserowania, drukowania, pierdyliard list, materiałów dla nauczycieli i innych dokumentach. Głowa wprost pęka i ledwie udaje jej się zapamiętać co jeszcze trzeba zrobić. 


W jeden z tych właśnie piątków, kiedy to człowiek zapomina jak się oddycha i że należy coś zjeść w środku dnia, zdarzyło się kilka nieprzyjemnych wypadków. Plan lekcji gotowy, listy gotowe i przygotowane do drukowania, a tu brak tuszu w drukarce. Lecę więc z wywieszonym językiem do sklepu, byle tylko zdążyć przed zamknięciem (bo Exmouth małym miasteczkiem jest), a tam czeka na mnie kolejna niespodzianka. Tuszu nie ma, bo czemu miałabym mieć szczęście co nie? Oczywiście przemiły pan twierdzi, że może go zamówić na... poniedziałek. Perfect! Tylko szkoda, że tak późno. W poniedziałek ja już muszę mieć to wszystko gotowe.

Główka pracuje na wysokich obrotach i czuję się nieco jak ten Dobromił z bajki. Aha! Wiem! Dzwonię do koleżanki pracującej w innej miejscowości (25 minut pociągiem ode mnie). Yes! Mam to! Wydrukuję u niej! Uff, problem z głowy. Wracam więc zadowolona do swojego biura i... dowiaduję się, że należy przygotować nową klasę. Sic! Tego mi było trzeba.

W panice przeliczam krzesła w każdym pokoju, bo łudzę się iż moja matematyka szwankuje. Niestety. Umysł pracował dobrze i policzył krzesła perfekcyjnie. Mam jedynie 5 krzeseł za dużo... skąd ja wytrzasnę 10 pozostałych? 

Szczęście w nieszczęściu, zostałam uratowana przez przemiłych Brytyjczyków pracujących w tym budynku. Udostępnili mi oni te 10 krzeseł i znów mogłam się zrelaksować... nie na długo. Brak laptopa, rzutnika i internetu w nowej klasie szybko dał mi się we znaki...

Ludzie mówią, że nieszczęścia chodzą parami... u mnie jest to cała masa nieszczęść i nie chce się skończyć. Spadłam ze schodów przenosząc rzutniki, telefon mi się potłukł i ekran już nie działa, internet ciągle przerywa i moi nauczyciele zostają z ręką w nocniku, nie mogąc przeprowadzić porządnej lekcji... wciąż i wciąż coś nowego się przytrafia. 

Pasmo nieszczęść nie chce się przerwać i choć sobie z nimi radzę, kombinując na wszystkie strony to jestem już tym wszystkim nieco zmęczona. Ten jeden, jedyny raz chciałabym uzyskać szczęśliwe pasmo, które potrwałoby nieco dłużej niż jeden dzień. Tak byłoby idealnie... ale najprawdopodobniej proszę o zbyt wiele. 

Zostaję więc przy moich nieszczęściach i staram się uśmiechać pomimo nich. Bo co innego zrobić mogę? Usiąść na krawężniku i płakać? Rozłożyć bezradnie ręce i pozwolić temu wszystkiemu runąć na łeb i na szyję? To nie w moim stylu. 

Zawsze znajdzie się rozwiązanie. Czasem trzeba tylko stanąć na głowie by je zobaczyć.

Pozdrawiam z nieszczęśliwego Exmouth, w którym to łatam dziury jak się da! Mam nadzieję, że u Was pasmo szczęścia zagościło. Bierzcie z niego ile się da, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się skończy. Nie chcę Wam tu nic krakać, ale... miejcie się na baczności!

Źródło: 1

środa, 25 maja 2016

Teacher's notes - Gadżety na lekcjach!

Ostatnio swój czas dzielę pomiędzy magisterkę, pracę oraz relaks, a jestem mistrzem w zaniedbywaniu Was moi drodzy. Tak więc zabieram się za siebie i solennie obiecuję (sobie i Wam) już z tym zerwać.

Jako, że dzisiaj mamy środę to zachęcam do zagłębienia się w świat gadżetów. Obiecałam nie tak dawno temu, że zaproponuję parę konkretnych zadań z nimi związanych. Jest to jednak ukierunkowane pod anglistów, a mimo to mam cichą nadzieję, że zainspiruję innych przedmiotowców do próby wprowadzenia urozmaicenia do swych lekcji. Nie bójcie się nowości (zwłaszcza tych, które nie wymagają od nas wielkiego wkładu, a sprawiają iż mamy z głowy do 15 minut lekcji). 

Bez dłuższych wstępów zapraszam Was do świata gadżetów!



GADŻETOMANIA


  1. Sposób na ćwiczenie gramatyki – do pudełka wrzucamy różne rzeczy i podajemy naszym uczniom do losowania:
    1. Jeśli byłbym rowerem, to…
    2. Wymyślenie problemu związanego z gadżetem oraz rozwiązania (może być praca w parach – jedna osoba wymyśla problem, druga rozwiązanie).
    3. Porównania – np. Jestem tak bystra jak koń.
  2. Opisywanie przedmiotu – dzielimy grupę na dwie drużyny, następnie prosimy po jednej osobie z każdej. Losują one sobie przedmiot, przyglądają się mu, wracają do swojej drużyny i opisują go. Reszta słucha i zgaduje.
  3. Opowiadanie historii – gadżety to dobry zamiennik „Story cubes”. Nasi uczniowie losują przedmiot, a my zapisujemy lub mówimy początek historii. Grupa stara się ją dokończyć, wplatając w nią swój wylosowany gadżet. Możemy też podzielić uczniów na drużyny i zaproponować konkurs na najciekawszą historię.
  4. Ice breakers (z nową grupą lub z osobami na lekcji próbnej) – kładziemy przedmioty na stole i zapraszamy naszych uczniów do niego. W tej samej chwili każdy ma złapać przedmiot, który jest mu najbliższy i powiedzieć dlaczego to właśnie jego złapał (możemy dać naszym uczniom minutkę na wymianę przedmiotu z inną osobą – na wyższych poziomach – oczywiście podając odpowiednie argumenty dlaczego to właśnie oni powinni mieć dany przedmiot, a nie ta druga osoba).
  5. Kategoria – gadżety leżą na stole, słuchacze stoją obok niego, podajemy kategorię np. ulubiony film, szczęście, smutek. Nasi uczniowie łapią przedmiot, który im się skojarzy z naszą kategorią. Następnie opowiadają dlaczego go wybrali i jaka historia się za tym kryje.
  6. Bezludna wyspa – gadżety leżą na stole, a uczniowie stoją obok niego, wprowadzamy ich w klimat mówiąc że są rozbitkami na bezludnej wyspie i mogą wziąć tylko jeden przedmiot, który ma im pomóc w przetrwaniu. Potem pytamy ich czemu wybrali akurat ten a nie inny przedmiot. Możemy też rozciągnąć zadanie, dzieląc ich na grupy i wydając polecenie stworzenia planu przetrwania (mając do dyspozycji swoje gadżety oczywiście).
  7. Powtórka słownictwa:
    1. gadżety z jednego obszaru
    2. gadżety z różnych dziedzin na przykład do powtórki „zawodów” (widelec, samochód, wino, papieros, stetoskop – wymyśl zawód do przedmiotu)
  8. Wymyśl jak najwięcej funkcji dla danego przedmiotu. Tu w zależności od poziomu zaawansowania językowego:
    1. Mniej zaawansowana: Losowanie przedmiotu (każdy ma swój) i minutka lub dwie na wypisanie jak najwięcej zastosowań dla niego.
    2. Bardziej zaawansowana: Podajemy im jeden przedmiot, przedmiot krąży po klasie, a każdy ma za zadanie wymyślić mu zastosowanie, którego jeszcze przed nim nikt nie powiedział. Można zrobić więcej okrążeń jeśli słuchacze wciąż mają pomysły.

Ile głów, tyle pomysłów. Korzystacie z gadżetów? Podzielcie się swoimi pomysłami - tymi szalonymi i prostymi. Tymi, które się Wam sprawdziły. 

Trzymajcie się cieplutko, Dziubaki!
Niech Maj będzie z Wami!

poniedziałek, 16 maja 2016

Gritty - siła pasji i wytrzymałości



Ostatnio napotkałam na swej drodze angielskie słowo "gritty". Nie miałam pojęcia o co chodzi i dlaczego miałabym być "gritty". Okazało się jednak, że wiele osób używa tego stwierdzenia, by opisać samego siebie. Jak bardzo "gritty" jesteśmy? No i z czym to się je? Dlaczego powinniśmy zwracać na to uwagę?

Gritty to cecha charakteru, która pomaga nam przezwyciężyć trudności w osiągnięciu założonego przez nas celu. Dzięki niej i naszej pasji, będziemy dążyć do celu niezależnie od przeciwności losu. Nie liczy się to jak szybko go osiągniemy, tylko fakt że to zrobimy. Zaciśniemy zęby i nie odpuścimy sobie w połowie drogi. Nie będziemy też przejmować się opinią innych ludzi, którzy często spisują nas na straty.

Można śmiało powiedzieć, że "gritty" to nasza upartość. Ta dobra i wcale nie kłopotliwa. Bądźmy uparci w dążeniu do spełnienia naszych marzeń. Nie zapominajmy po co to robimy. Wizualizacje mogą tu odegrać wielką rolę. To nic, że znowu przybył nam kilogram. To nic, że ponownie nie znaleźliśmy czasu na naukę nowego języka. I to wreszcie nic, że znów coś nam nie wyszło. Najważniejszy jest cel. Uparcie do niego dąż, a w końcu go osiągniesz. Podnieś się po każdej porażce i wyciągnij z niej wnioski. Dasz radę.

Potwierdzono naukowo, że studenci, którzy wykazują upartość charakteru osiągają lepsze wyniki w nauce niż pozostali. Nie potrzebujesz talentu do tego, by zmienić świat. Wystarczy żmudna praca i twoje samozaparcie. Owszem, talent pomaga, ale przestań zasłaniać się jego brakiem. Wiara we własne możliwości oraz twa wewnętrzna siła w dążeniu do wyznaczonego sobie celu wystarczy. Każdy z nas może wygrać, wystarczy tylko uwierzyć.

Angela Duckworth, która zajęła się pojęciem "grit" doszła do wniosku, iż nikt nie jest na tyle utalentowany, by bez ciężkiej pracy osiągnąć sukces. Ciężka praca i siła charakteru to klucz do sukcesu. Nie oszukujmy się. Talent to jedynie dodatkowy atut. Reszta zależy od nas. Bierzmy się do roboty i zacznijmy poważnie myśleć o naszych marzeniach!

Duckworth wyróżnia również dwie cechy, które świetnie oddają osoby z samozaparciem:
  1. Niezmienne dążenie do celu i nie odpuszczanie go sobie, mimo iż coś nowego przyszło nam do głowy. Często zdarza nam się porzucić coś na rzecz czegoś co nagle stało się modne. Wszyscy się tym zajmują, więc czemu nie my? Błąd! Nie wszystko co modne przyniesie Ci spełnienie. Miałeś w końcu marzenie... czemu w połowie drogi machasz na nie lekceważąco ręką?  
  2. Dążenie do celu pomimo przeszkód. Uparcie i niezmiennie. Niezależnie od ilości naszych upadków, niezależnie od opinii innych ludzi i faktu, że gdzieś tam po drodze zapomnieliśmy czemu właściwie chcemy spełnić to marzenie. Nie dopuszczaj do tego. Wizualizuj sobie swój cel. Zapisz go. Napisz czemu chcesz go osiągnąć i dąż do tego. Warto!



Jak więc zostać "gritty"? Co w sobie wypracować? Jakie cechy powinny nas charakteryzować?


ODWAGA

Wiele razy rezygnowałam ze wcześniej założonego sobie celu, bo bałam się tego co powiedzą o mnie ludzie. Bałam się porażki. Bałam się wziąć swe życie we własne ręce i zrobić pierwszy krok do osiągnięcia swych marzeń. Wciąż i wciąż uparcie powtarzam, że pragnę wyjechać do Japonii, zamieszkać tam i pracować. Choćby i na rok. Gdzieś w Azji, poznać ich kulturę i zanurzyć się w niej. Co mnie powstrzymuje? Strach przed nieznanym, bo w końcu pojadę tam całkiem w ciemno. Nie będę miała mieszkania, pracy, nic! Zero. Nawet języka za bardzo nie (co prawda uczę się japońskiego, ale nie jest on jeszcze na wysokim poziomie). To samo miałam ze swoją wagą (z którą walczę nieustannie i mam wzloty i upadki).

Ostatnio jednak powiedziałam sobie - STOP. Wiem, że jeśli nie wyjadę to do końca swego życia będę sobie to wypominała. Będę nieszczęśliwa, a przecież wystarczy tylko zrobić pierwszy krok. Rzucić się na głęboką wodę. Zagryźć zęby i przezwyciężyć swe myśli. Dam radę. W końcu nie będę pierwszą osobą, która to zrobiła, co nie?

Dam radę. Będę odważnie kroczyć po swoje marzenia. Przezwyciężę samą siebie, choćbym miała przy tym upaść z milion razy. Nie warto rezygnować z marzeń na rzecz strachu. Zagram mu na nosie i zwyciężę.

OPTYMIZM I KREATYWNOŚĆ

To kolejne cechy, z którymi powinniśmy się polubić. Każdy z nas ma w sobie odrobinę kreatywności. Optymizm tez gdzieś tam się znajdzie, gdy już przestaniemy narzekać na trudy naszego życia. Warto się dokopać do tych cech i przywitać się z nimi serdecznie. Dobrze jest żyć z nimi w komitywie. Wciąż się tego uczę, ale coraz lepiej mi to wychodzi (choć ostatnio zwątpiłam w optymizm - teraz na nowo do niego wracam).


POWIEDZ NIE PERFEKCJONIZMIE

Wiem, nieco kontrowersyjny punkt. W końcu każdy dąży ku perfekcji, ale nie w tym rzecz. Na co nam niedościgniony perfekcjonizm? Jeśli nie przestaniemy o nim myśleć to nigdy, przenigdy nie uda nam się osiągnąć satysfakcji. Wciąż czegoś będzie nam brakowało. Skończmy z tym. Wcale nie chcę tu powiedzieć, by zupełnie go sobie odpuścić. Nie, nie. My po prostu powinniśmy spróbować przewartościować sobie perfekcjonizm na doskonałość. Wystarczy, że uzyskamy poziom ekspertów. Na co nam perfekcjonizm, kiedy doskonała znajomość naszej pasji wystarczy. Bądźmy dobrzy w tym co robimy. Bardzo dobrzy nawet. Wyróżnijmy się z tłumu, ale nie dajmy się stłamsić niedoścignionemu perfekcjonizmowi!

PRZEZWYCIĘŻ PRZECIWNOŚCI LOSU

Każdy upadek boli. Każda porażka pozornie odsuwa nas od celu. Każde zachwianie na drodze sprawia, że zaczynamy wątpić w sens naszych akcji, a przecież nie o to chodzi. Nie porzucaj swoich marzeń. Nie daj się. Idź z życiem w zaparte. Śmiej mu się w nos i przeskakuj nad każdą przeszkodą. Wstawaj po każdym upadku, otrzep się dumnie z piachu i wyciągnij z niego wnioski. Zrewolucjonizuj swe życie!

NAUCZ SIĘ SAMOKONTROLI

Samokontrola jest nam potrzebna w życiu i jeśli wciąż jej nie mamy, nie musimy się załamywać. Na szczęście można się jej nauczyć na każdym etapie życia.  To ona pozwala nam patrzeć dalej w przyszłość. Pozwala na uśmiech mimo porażki i dokonanie odpowiedniego wyboru. To ważne by z opanowaniem patrzeć w przyszłość. Bez samokontroli, każdy upadek może doprowadzić do łez i porzucenia swych marzeń. Nie pozwólmy sobie na to!


Jak bardzo "gritty" jesteście? Możecie to sprawdzić wykonując prosty test. Jest on w języku angielskim, ale pytania są dość łatwe. Każdemu polecam. Mój poziom to 3,8 na 5. Co oznacza, że wyprzedziłam 50% mieszkańców Ameryki. Nie jest źle co nie?

Zainteresowany pojęciem "gritty"? W takim razie zapraszam na Forbes oraz tutaj po więcej.

Trzymajcie się kochani!
Maj będzie z Wami jeszcze trochę!

środa, 11 maja 2016

Teacher's notes - Jak zrobić lekcję z niczego?


W życiu każdego nauczyciela przychodzi taki dzień, kiedy podręcznik zastępuje naszą kreatywną stronę. Zgoda, każdy może mieć słabszy okres, kiedy nic mu się nie chce, a jedyne o czym myśli to relaks na kanapie z dobrym serialem przed nosem, albo słońce namawia do grzechu. Jednak, czy to wystarczająca wymówka do tego, by pójść na łatwiznę? W końcu mamy podręcznik i podstawę programową. Nic więcej nie musimy robić, co nie?

I tu niestety leży pies pogrzebany. Jeśli taką lekcję przeprowadzimy raz lub dwa to korona nam z głowy nie spadnie. Gorzej, jeśli ta lekcja będzie się powtarzać coraz częściej, aż w końcu zrezygnujemy z własnej kreatywności, bo po co to wszystko? Podręcznik rzecz święta i cudowny wybawca nauczyciela. A uczniowie? Który będzie chciał i tak się nauczy. 

Szkoda. Szkoda, że wielu nauczycieli rezygnuje z ciekawych lekcji na rzecz nieco więcej wolnego czasu. Tu pewnie padną słowa o cięciach kosztów czy innych ograniczeniach narzucanych na nas przez pracodawcę - zgadzam się. Pieniądze to duża przeszkoda, a jednak jest do przejścia!

Poniżej przedstawię kilka (sprawdzonych przeze mnie) pomysłów na to jak można urozmaicić lekcję bez wkładania w nią zbyt wiele wysiłku i (a może przede wszystkim) pieniędzy.


Jak zrobić lekcję z niczego? 


Rolka papieru toaletowego.

Każdy z nas posiada taką w domu. Nie musi być cała. Wystarczy jej część. Najważniejsze jednak by miała możliwość rwania na kawałki. Papier toaletowy może zmienić się w znakomite narzędzie pracy. Powtórka materiału czy szalona rozgrzewka może być z nim świetną zabawą. Wystarczy poprosić uczniów o wyrwanie tylu kawałków papieru ile tylko chcą, a potem zapytać każdego ile ich mają. Następnie uświadamiamy delikwentów, że np. Jola z 4 kawałkami papieru ma wymienić 4 zagadnienia związane z danym tematem, a Jaś z 3 powinien opowiedzieć historię przez 3 minuty używając odpowiednich słówek. Prosto, łatwo i przyjemnie, a przy tym dużo śmiechu i ten widok zdezorientowania na twarzach uczniów - bezcenne!

Power point 

Prezentacje multimedialne to nieodłączna część naszego życia. Stają się coraz bardziej popularne, a i uczniowie cieszą się, gdy tylko taką zobaczą. Co prawda tutaj już musimy się trochę wysilić, ale wystarczy otworzyć podręcznik i zmodyfikować zadanie w nim zamieszczone. Efekty są lepsze niż możecie to sobie wyobrazić. Uczniowie zamiast utknąć z nosem w podręczniku i nudzić się podczas rozwiązywania "kolejnego i beznadziejnego" ćwiczenia, teraz z pełną uwagą śledzą prezentację i wykonują te same zadania, w których nagle odnajdują więcej sensu. Zmiana diametralna, a wysiłek nauczyciela? Znikomy!

Gadżety

To u mnie temat rzeka. Przyznam szczerze, że w pracy jeśli chodzi o ich wykorzystanie jestem numerem jeden i wcale się tu nie chwale. Rzucam pomysłami jak z rękawa. Nie przychodzi Ci pomysł na rozgrzewkę? Rozejrzyj się dookoła siebie. Na pewno masz coś przydatnego w torebce. Nożyczki, długopis, książka, klucze, portfel, gumka do mazania i wiele innych - pozwól uczniom wylosować i potem daj swej wyobraźni zaszaleć:

  • Jesteś matematykiem? Pozwól uczniom wymyślić zadanie związane z odpowiednim gadżetem. Może to być geometria czy algebra. Wszystko zależy od ich kreatywności i omawianego przez Ciebie działu. Z realiami na lekcji zawsze jest fajniej.
  • A może uczysz języków? Ten to ma całe morze do popisu. Układanie historii, wymyślanie do czego przedmiot może się przydać, ćwiczenia na czasy, utknąłeś na bezludnej wyspie i masz tylko to co wylosowałeś, co robisz oraz wiele innych. Na pewno pojawi się tu spis tego wszystkiego co ja wymyśliłam z gadżetami w najbliższej przyszłości.
  • Historyk? No problem. Pozwól swym uczniom zagłębić się w historię danego przedmiotu. Daj im chwilę odetchnąć od żmudnej pracy i popuścić wodze fantazji. Może zainteresują się tym, jak do tego doszło, że ludzkość wynalazła portfel? Kto wie, może masz w swojej klasie przyszłego wynalazcę?
  • Polonista? Gadżety mogą być świetne podczas omawiania lektur. Przynieś ze sobą coś związanego z daną lekturą i rozdaj je uczniom. Niech sami odnajdą związek z daną pozycją. Możesz też pozwolić im na ułożenie opowiadania z obowiązkowym użyciem danego przedmiotu w nim. 
O gadżetach jeszcze sobie porozmawiamy, tym razem z zawężeniem ich użycia do lekcji angielskiego, bo pomysłów w głowie mam co nie miara!

Bomba!

Wystarczy Ci alarm w twoim smartphonie i odrobina wyobraźni. Możesz do tego dołożyć piłeczkę. Ustaw stoper na np. dwie minuty i zrób na koniec zajęć powtórkę z tego co przed chwilą mówiliście. Niech każdy uczeń napomknie to czego się nauczył, zaraz przekazując piłeczkę kolejnemu. Kiedy zadzwoni alarm, bomba wybucha. Nieszczęśnik trzymający piłeczkę będzie musiał wymienić nie jedną, a na przykład 3 rzeczy.

Youtube & TED

Spróbuj urozmaicić swe zajęcia odpowiednim filmem z internetu. Pokaż swym podopiecznym, że to czego nauczasz ma znaczenie. Tutaj znów pomysłów może być wiele. Piosenka, tekst, wyjaśnienie gramatyki, inspirująca mowa. To wszystko znajdziecie w internecie. Wystarczy trochę poszperać. Nie bójcie się rzutników oraz tablic multimedialnych! To wspaniałe narzędzia, które pomagają w nauce, a uczniowie mają frajdę.


I co? Przekonani? Nie potrzeba kserówek do tego, by urozmaicić zajęcia. Pozwólcie sobie na odrobinę szaleństwa i choćby i jednym akcentem przełamcie nudę zajęć. Naprawdę warto! Twoi uczniowie chętniej będą Cię odwiedzać, a może i oceny skoczą do góry (choć z tym byłabym ostrożniejsza... wiadomo, nie każdy jest orłem).

Trzymajcie się cieplutko, dziubaki moje!
Niech Wiosna będzie z Wami!

czwartek, 28 kwietnia 2016

Nauczyciel - człowiek o stu twarzach cz. 1



Wszyscy mamy doświadczenie z nauczycielami. Jednych pamiętamy lepiej, innych już nieco gorzej. Najczęściej jedna w naszej pamięci pozostają ci, których nie znosiliśmy, a także ci których darzyliśmy wielką sympatią. Po latach może się również okazać, że pamiętamy więcej z zajęć nauczyciela, który nas przerażał.

Ja sama mogę pochwalić się przykładem pani biologicy. Jak biologi nie lubiłam nigdy, tak w liceum ma niechęć do tego przedmiotu sięgnęła apogeum. Przed każdymi zajęciami oblewał mnie zimny pot i bladłam nie do poznania. Wszystko czego się nauczyłam wylatywało z głowy jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Czarna dziura. Nic nie potrafiłam sobie przypomnieć, mimo że spędzałam wiele czasu nad książkami.

Łzy i rozpacz murowana!

Na jej zajęciach dosłownie można było usłyszeć przelatującą obok muchę, a każdego kto spojrzałby ukradkiem na telefon nazywaliśmy samobójcą. Każdy bał się oddychać, a gdy wołała do odpowiedzi, wszyscy udawali że ich w klasie nie ma. Dlaczego? Biologica, bowiem, miała paskudną manierę wprowadzania delikwenta w błąd. Jeśli już źle coś odpowiedziałeś, ona nie poprawiała. Ciągnęła za język, by w końcu zgnieść jak cytrynę i z tym swoim sarkastycznym uśmiechem oznajmić, że się myliłeś i nie zasłużyłeś na nic więcej niż jedynkę.

Możecie już sobie wyobrazić jak wielką traumę miałam przed tym przedmiotem, choć nigdy nie dane było mi odpowiadać - zapomniała o mnie, albo po prostu doskonale grałam niewidoczną. Mieliście kiedyś takiego belfra? 

Nie o tym jednak chciałam dzisiaj Wam poględzić. 

Zastanówmy się razem, jaki powinien być nauczyciel z prawdziwego zdarzenia? Jakie cechy powinny go charakteryzować? Co powinien zrobić by zasłużyć na to miano?

Życie prywatne vs życie osobowe.

Przede wszystkim, nauczyciel powinien potrafić oddzielić sprawy prywatne od tego co dzieje się na lekcji. Nie raz miałam okazję obserwować zdenerwowanego belfra, który potrafił eksplodować, gdy tylko ktoś nacisnął mu na odcisk. Uważałam to za wielki brak profesjonalizmu. Bo czymże zawiniliśmy, że tak nas traktuje? Niczym... dlatego teraz sama staram się oddzielać życie prywatne od zawodowego (choć nie jest łatwo). Przed wejściem do klasy, zawsze nabieram kilka głębokich oddechów, a wszelkie troski zostawiam na progu (a przynajmniej staram się jak mogę). 
 

Podręcznik

Kolejna sprawa to nieszczęsny podręcznik. Każdy nauczyciel ma wytyczne w postaci podstawy programowej. Cele, które musi zrealizować i te które może, ale nic się nie stanie, gdy sobie je odpuści. Większość belfrów idzie na łatwiznę. Mamy podręcznik i z niego korzystamy. Jedziemy zadanko po zadanku i nie staramy się nawet odetchnąć. Mało na takich lekcjach kreatywności i wcale nie dziwi mnie to, że uczniowie zwyczajnie się nudzą. Zgoda, nie zawsze uda się znaleźć odpowiednie ksero lub nie ma się czasu na stworzenie takiego, ale istnieje wiele sposobów na urozmaicenie nudnej lekcji. Chociażby modyfikacja ćwiczenia z podręcznika, albo praca w grupach czy parach. Może ćwiczenie z gadżetami rozwijające wyobraźnię? Coś z całą pewnością jesteśmy w stanie wymyślić. Niewielka rzecz, a urozmaica lekcję i wprowadza ożywienie do środka. Uczniowie na pewno to docenią (lub nie, jeśli już zbyt się przyzwyczaili do monotonnych metod nauczania). 

Kreatywność

To cecha bez której chyba nie powinno się wkraczać na salony nauczania. Bez niej będzie nam trudno i dość szybko pojawi się wypalenie zawodowe (które jest czarnym widmem każdego nauczyciela). Kreatywny nauczyciel ma w zanadrzu plan B a może i plan C, gdyby coś nie poszło po jego myśli. A tak niestety bywa często. Ćwiczenie, które wydaje nam się genialne, spotyka się z ostrą krytyką ze strony uczniów. Coś co miało trwać 15 minut, trwało tylko 5. I co teraz? Wpadamy w panikę, że zostanie nam sporo czasu lub (co gorsza) na siłę przedłużamy inne ćwiczenia i biadolimy o własnych doświadczeniach tam, gdzie nie trzeba. Masakra! Najgorszy scenariusz z możliwych... dlatego zawsze trzymajcie w zanadrzu jedno lub dwa ćwiczenia. Może to być coś banalnego - jak wisielec lub gra w skojarzenia. Niewiele trzeba do przygotowania, a ile frajdy sprawia!


Punktualność. 

Odpowiedzmy sobie szczerze - ile razy czekaliśmy na nauczyciela, kiedy byliśmy w szkole? Ile razy przetrzymywał nas po dzwonku skracając tym czasem naszą cenną przerwę? No i wreszcie, ile razy słyszeliśmy zdanie - "To nie dzwonek wyznacza koniec lekcji, tylko ja" - wychodzące z ust nauczyciela? No właśnie... nie da rady zliczyć, tak wiele. Błąd! Nauczyciel powinien rozpoczynać zajęcia punktualnie i kończyć je również na czas. Zgoda, czasem dzwonek zaskoczy nas w pół ćwiczenia, ale to wszystko nie jest przecież jego winą... tylko naszą. Bo źle rozplanowaliśmy sobie czas. Powinniśmy zwracać na to uwagę i postarać się, by taka sytuacja się nie powtarzała. Bo o ile nauczyciel to też człowiek, to mimo wszystko profesjonalista. Tego się od nas oczekuje i powinniśmy sprostać tym oczekiwaniom.

Proefesjonalizm

Dobra organizacja czasu. Jasno wyznaczone cele zajęć. Dynamiczne tempo oraz doskonale dobrane ćwiczenia do różnorodności uczniów. Testy zawsze sprawdzone na czas. Zajęcia rozpoczynane i kończone punktualnie. Zawsze z uśmiechem na twarzy. Sto pomysłów na minutę... STOP! Nauczyciel to też człowiek. Zdarzają mu się słabsze dni i ma prawo nie sprawdzić wszystkiego na drugi dzień. Bądźmy dla niego wyrozumiali, o ile (rzecz jasna) nie przestaje się starać. Profesjonalizm jest bardzo ważny, ale nie dajmy się zwariować. My też mamy prawo być ludźmi. Zły dzień jest naturalny... byle tylko nie zdarzał się codziennie!

Do tego tematu jeszcze wrócimy, bo jestem przekonana że i Wy macie swoje typy cech nauczyciela, które ten powinien posiadać. Podzielcie się nimi i dajcie znać, których belfrów zapamiętaliście, a którzy przyprawiali Was o gęsią skórkę.

Niech Wiosna będzie z Wami (i oby wreszcie przestała być taka zimna)! 
Dobranoc dziubaki!