Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spacer. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą spacer. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 stycznia 2017

Jak walczyć z rutyną?

Znacie to uczucie, kiedy czas zaczyna przeciekać Wam przez palce, a poniedziałek zlewa się ze środą? Wstajesz rano, zjadasz śniadanie, składające się zazwyczaj ze zwykłych kanapek, przeglądasz Instagrama czy innego Facebooka, zazdroszcząc tym wszystkim blogerom ich śniadaniowych inspiracji i życia przy okazji też, a potem tylko toaleta, makijaż i do pracy. Czasem wyskoczysz jeszcze ze swoim czworonogiem i zdenerwujesz się na samochód, który znów nie odpali, bo przecież wyszedłeś z domu na ostatnią minutę i teraz jesteś już spóźniony.

Z wywieszonym jęzorem biegniesz do pracy, by odsiedzieć w niej swoje. Uśmiechasz się i starasz zarażać optymizmem, ale Twoi współpracownicy i tak będą narzekać. Już w poniedziałek każdy żałuje, że to jeszcze nie piątek, a w środę wspólnie przeżywacie kryzys. No i nadchodzi upragniony piątek, na który miałeś tyle planów...

... ale weekend spędzasz w łóżku z paczką chipsów czy czekolady, oglądając bzdurne filmiki na youtubie lub czytając swe ulubione strony. Nim się obejrzysz, a nastanie niedziela wieczór. Plany wzięło w łeb, a Ty mrugasz zaskoczony i klniesz w myślach. Zaklinasz niedzielę licząc skrycie na to by zawrócić czas i ponownie rozpocząć weekend.

Znacie to? Pewnie aż za dobrze, a jeśli nie znacie to muszę Was z przykrością poinformować, że rutyna pojawi się w Waszym życiu prędzej czy później. Wkradnie się niezapowiedziana i zostanie na dłużej. Tak, tak. Na pewno to zrobi.

U mnie już wygodnie się rozsiadła i najwyraźniej czuje się jak u siebie w domu. Ani myśli by wracać skąd przyszła, bo i po co? Ciepło jest, jedzenie jest, rozrywka jakaś też - w końcu ogląda me życie - więc zostaje na dłużej. 

Ale ja się nie dam! Już zaczęłam swą walkę z tą niesforną panną!

Jak walczyć z rutyną?

Chyba nie ma uniwersalnego sposobu na to by się jej pozbyć, ale każde działanie w tym kierunku będzie Naszym małym sukcesem. Krokiem ku lepszej przyszłości. Moje sposoby są banalnie proste i działają (być może na krótką metę, ale działają) przynajmniej na mnie.


GRY PLANSZOWE


I wcale nie mówię tu o starym, dobrym Chińczyku czy Scrabblach (choć nie mam nic przeciwko wieczorze spędzonym z tymi grami, wręcz przeciwnie! Bawię się z nimi doskonale). Dzisiaj rynek oferuje nam całą gamę różnych gier - od strategicznych, przez kreatywne, po kooperacyjne. Mam swoje ulubione i moja ich kolekcja z roku na rok się powiększa. W tym momencie w domu posiadamy ich koło dziesięciu. Jest więc z czego wybierać, a na pewno pojawi się ich więcej.


Ostatnimi naszymi hitami są - Hanabi oraz Osadnicy z Catanu. Ta ostatnia to dobrze znana na całym świecie strategiczna pozycja. Hanabi natomiast to świetna gra ucząca współpracy. Nie ma jednego przegranego, bo albo uda nam się zrobić pokaz fajerwerków albo skończymy z niczym.

Myślisz, że nie masz amatorów gier w swym środowisku? Ja też tak myślałam, ale myliłam się. Wystarczyło raz zabrać je na spotkanie z przyjaciółmi. Teraz zabieram gry za każdym razem, gdy się spotykamy. Dziewczyny wkręciły się w nie i chętnie poznają coraz to nowsze pozycje, przy okazji świetnie się przy tym bawiąc.


SPACER


Spacer ma wiele zalet. Nie dość, że dotleniamy organizm i ruszamy nasze cztery litery z łóżka, to jeszcze dodaje nam wiele energii. Ja swoje spędzam z psem i / lub siostrą. Z tymże chodzenie z siostrą wiąże się też z wydawaniem pieniędzy. To dość niebezpieczny zwyczaj, bo uszczupla kieszeń i to znacząco. No, ale nic to. Póki co dobrze nam się spaceruje, a wieczorny spacer to już nasz zwyczaj (i sklepy są zamknięte!). Uwielbiam to, bo to zawsze miła odmiana od rutyny.

SPOTKANIE KLASOWE


Nie wiesz jak zabić nudę? Zorganizuj spotkanie klasowe, bo przyznaj! Swoich przyjaciół ze szkolnych lat nie widziałaś już od dawna. Warto spotkać się wreszcie w świecie rzeczywistym i przestać śledzić tego Facebooka. Moja klasa planuje spotkać się w kwietniu, a przygotowania już powoli ruszyły. Sama nie jestem organizatorką, bo moja obecność na Facebooku woła o pomstę do nieba. Serio! Jak nie muszę to mnie siłą do niego nie zagonicie.


ZRÓB COŚ NOWEGO


Znajdź nowe miejsce w swoim mieście, odkryj dobrą kawiarnię czy restaurację, zmień siłownię czy po prostu idź robić zdjęcia. Z natury jestem leniwcem i przyzwyczajam się szybko do tego co dobre i się sprawdziło, ale potem zaczynam się tym nudzić, dlatego Groupon jest do tego świetny. Czasem zerkam na niego i kupuję interesujące mnie oferty. Dzięki temu miałam okazję spróbować swych sił na trampolinach i spodobało mi się. Niedługo to powtórzę. JUMP ARENO czekaj na mnie! Nadchodzę!


NAUCZ SIĘ CZEGOŚ NOWEGO


Masz dość rutyny? Dodaj coś do swojego życia. Zrób nową potrawę, poucz się języków, a może spróbuj zbudować półki do swojego pokoju (bo przecież stare pękają we szwach). Zrób to co od dawna Cię interesowało, a wstydziłeś się do tego przyznać. No i najważniejsze! Trzymaj się w swym postanowieniu. Ucz się i ciesz efektami (na początku są największe!).



Ile ludzi, tyle pomysłów. Wystarczy tylko chwilę się zastanowić i znaleźć coś dla siebie. Nic w tym trudnego, a warto, bo rutyna to okropna zmora. Trochę urozmaicenia w życiu Nam się przyda!

A jak to jest z Wami? Macie swoje sposoby? Jak się jej pozbywacie?

sobota, 7 stycznia 2017

Nocne zimowe spacery

Lubię te moje nocne, zimowe spacery, gdy mróz różowi policzki a palce drętwieją odrobinkę. Mój kundel brnie do przodu od czasu do czasu zatrzymując się przy jednym czy drugim krzaczku, a ja staję razem z nim i oddycham. Wciągam do płuc mroźne powietrze, a potem powoli je wypuszczam. Uśmiech sam na twarzy się pojawia. 


Mimo, że mieszkam w mieście i spaceruję jego ulicami, nie czuję tego zgiełku. Od czasu do czasu przemknie niepostrzeżenie jedna czy druga dusza, śpiesząc się do domu lub przeklinając na przeklętą pogodę i tyle. Nic więcej. Światła zamigoczą w ciemności nadając śniegu żółtawej poświaty, a ja mogę wreszcie zostać sama ze swoimi myślami.

Myślami, które ostatnio są w rozsypce. Niepoukładane i gdzieś tam zaginione. Swoich myśli nie lubię najbardziej, bo to właśnie one są mym najgorszym wrogiem... a powinny być przyjacielem. Co tu się do diabła wyprawia? Powinnyście mi pomagać, a nie przeszkadzać. Uspokójcie się wreszcie!

I kiedy już mam się rozpaść na kawałki, mój psiak pociągnie mnie niepostrzeżenie a ja wrócę do rzeczywistości. Samochód przemknie pustą ulicą, a śnieg zaskrzypi pod butami. Znowu będę tu gdzie trzeba. W moim ulubionym mieście. W Toruniu. Ze wszystkimi mymi zmartwieniami i radościami. 

I jutro znów wyjdę na spacer pod osłoną nocy. Znów się nim zachwycę, a śnieg zaskrzypi pod mymi butami... bo uwielbiam te moje nocne, zimowe spacery niezależnie od tego jak bardzo jestem przytłoczona czy zmęczona. Ja je po prostu kocham!

czwartek, 8 września 2016

Pokemon GO!

Kto z nas nie pamięta Pokemonów? Był to przecież szał w dzieciństwie. Wszystkie tazosy, karteczki i inne gadżety. Każdy chciał złapać je wszystkie... i wreszcie, po niemal dwóch dekadach stało się to możliwe. Choć szał na Pokemon Go! powoli opada, ja dopiero się w niego wkręciłam. Tak, jestem głupią maniaczką tej aplikacji, a moja siostra mnie za to przeklina...

Czemu? Bo zazwyczaj jej telefon znika na 2 do 4 godzin dziennie, w porach spaceru dla psiaka. Wędruje sobie ze mną i łapie Pokemony. Niestety mój telefon padł, a ten który obecnie mam nie posiada nawet aparatu... a co dopiero internetu. Życie jest niesprawiedliwe!



Pokemon Go! to aplikacja, która zmusza Cię do wyjścia z domu, co niezwykle mi się podoba. Wreszcie można zaobserwować dzieciaki na ulicach miasta, co prawda z telefonem w dłoni, ale zawsze. Dla mnie to doskonała mobilizacja do chodzenia. Piesek korzysta razem ze mną. Długie spacery powoli stają się naszym rytuałem. Teraz jeszcze wyeliminować słodycze z diety i czekać na efekty... ale to dopiero po weekendzie.

Wyjazd do Krynicy Morskiej nie pozwoli mi na ograniczenie słodkiego. Znam trochę siebie i wiem, że nie dam rady oprzeć się pokusie.

Nie mniej jednak Pokemon Go! sprawia, że codziennie robię co najmniej 5 km pieszo, albo i więcej rowerem. Mój pies z radością przyjmuje to do wiadomości, bo zazwyczaj wędrujemy razem. Jest to więc korzyść obustronna. On się wybiega, ja pospaceruję i przy okazji złapię parę stworków. A jaka radość, kiedy patrzy się na te kilometry, które aplikacja nam zmierzyła. Od kiedy wpadłam w szał Pokemonów, zrobiłam już 50 km pieszo. Niby nic, a jednak radość jest.

Co sądzicie o tej aplikacji? Czy Was też dopadł pokemonowy szał? Może już opadł? Dajcie znać co sądzicie. 

Ja wiem, że ta aplikacja ma też wiele minusów, ale póki co skupiam się na tym co dobre!

Dzisiaj krótko i na temat. Trzymajcie się dziubaki!

Źródło: 1

piątek, 15 kwietnia 2016

Siostrzane miłostki #1


Dzisiaj chciałabym Was wszystkich zaprosić na odrobinę dość specyficznego humoru. Dochodzę do wniosku, że takie jaja mogę tylko z siostrą wyprawiać. Dogryzamy sobie bez przerwy, a mimo to zawsze do siebie wracamy. Związek idealny. Zapraszam więc na partię humoru, wyrwaną gdzieś z zakamarków mej pamięci.

 
Samochód to niezastąpiony kompan naszych niespełnionych marzeń o byciu piosenkarkami. Zwłaszcza w ten zimowy czas. Radio Zet Gold już nastawione, a tam: "So this is Christmas", wersja dziwna. Jakiejś kobitki. O i M śpiewają (choć określenie "drą ryje" lepiej by tu pasowało) i nagle piosenkarka śpiewa inaczej niż duet samochodowy O i M.
O: Ale fałszuje... Jennon lepiej to zaśpiwał!
M: (wymowna pauza, patrzy na O.)
O: Lennon! Lennon znaczy się! I ta no... Celine też lepiej.
Od tego dnia życie O. miało już nigdy nie być takie samo. Jennon do niej po prostu przylgnęło.

 ~.~

M: Ruszaj maleńka.
O: Nie jestem maleńka.
M: Wieżowiec jej nie pasuje, maleńka też nie...
O: Bo ja jestem średniak!

~.~

W samochodzie, T chce ruszać, na co M.
M: Jeszcze nie, wieżowiec nie zdążył!
O: Bo krasnalom jest zawsze łatwiej!

~.~

Jadąc do centrum handlowego Plaza. Skręciły w małą uliczkę i wyzywają na idącego środkiem człowieka. Dopiero na jej końcu ukazały się słupki ustawione dość ciasno.
O: Trzeba wycofać! Jesteśmy na chodniku! Nie przejedziemy...
M: Nie trzeba. Hello, jesteśmy Matiskiem!
Nie wycofały... przejechały. Nigdy więcej tej drogi nie obrały.

~.~

 Na długim spacerze z psiakiem wywiązała się rozmowa dotycząca tuszy obu sióstr.
O: My to takie dwa Walenie!
M (z przekonaniem i pewnością siebie): Nie jestem Waleniem, ja jestem Oreczką.


Seria będzie się tu pojawiać od czasu do czasu. Jej tempo zależeć będzie od naszych wpadek, czy też mojej pamięci. Piszę to również dla siebie. Kiedyś odświeżę stronę i zobaczę, jakie głupoty chodziły mi po głowie. Może wówczas podniosę się na duchu, lub uśmiechnę ponownie?

Trzymajcie się cieplutko, dziubaki! Niech Wiosna (ta mniej deszczowa) będzie z Wami!