Szablon stworzony przez Arianę dla Wioski Szablonów | Technologia Blogger | X X X
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Siostrzane miłostki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Siostrzane miłostki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 8 września 2016

Pokemon GO!

Kto z nas nie pamięta Pokemonów? Był to przecież szał w dzieciństwie. Wszystkie tazosy, karteczki i inne gadżety. Każdy chciał złapać je wszystkie... i wreszcie, po niemal dwóch dekadach stało się to możliwe. Choć szał na Pokemon Go! powoli opada, ja dopiero się w niego wkręciłam. Tak, jestem głupią maniaczką tej aplikacji, a moja siostra mnie za to przeklina...

Czemu? Bo zazwyczaj jej telefon znika na 2 do 4 godzin dziennie, w porach spaceru dla psiaka. Wędruje sobie ze mną i łapie Pokemony. Niestety mój telefon padł, a ten który obecnie mam nie posiada nawet aparatu... a co dopiero internetu. Życie jest niesprawiedliwe!



Pokemon Go! to aplikacja, która zmusza Cię do wyjścia z domu, co niezwykle mi się podoba. Wreszcie można zaobserwować dzieciaki na ulicach miasta, co prawda z telefonem w dłoni, ale zawsze. Dla mnie to doskonała mobilizacja do chodzenia. Piesek korzysta razem ze mną. Długie spacery powoli stają się naszym rytuałem. Teraz jeszcze wyeliminować słodycze z diety i czekać na efekty... ale to dopiero po weekendzie.

Wyjazd do Krynicy Morskiej nie pozwoli mi na ograniczenie słodkiego. Znam trochę siebie i wiem, że nie dam rady oprzeć się pokusie.

Nie mniej jednak Pokemon Go! sprawia, że codziennie robię co najmniej 5 km pieszo, albo i więcej rowerem. Mój pies z radością przyjmuje to do wiadomości, bo zazwyczaj wędrujemy razem. Jest to więc korzyść obustronna. On się wybiega, ja pospaceruję i przy okazji złapię parę stworków. A jaka radość, kiedy patrzy się na te kilometry, które aplikacja nam zmierzyła. Od kiedy wpadłam w szał Pokemonów, zrobiłam już 50 km pieszo. Niby nic, a jednak radość jest.

Co sądzicie o tej aplikacji? Czy Was też dopadł pokemonowy szał? Może już opadł? Dajcie znać co sądzicie. 

Ja wiem, że ta aplikacja ma też wiele minusów, ale póki co skupiam się na tym co dobre!

Dzisiaj krótko i na temat. Trzymajcie się dziubaki!

Źródło: 1

wtorek, 16 sierpnia 2016

5 zalet posiadania rodzeństwa

Siostra czy brat, kot czy pies - posiadanie rodzeństwa może być przekleństwem lub błogosławieństwem. Wszystko zależy od której strony na to patrzymy. Gdy moja siostra miała się urodzić, cieszyłam się jak głupia. Nie mogłam spać z podekscytowania, ale nic w tym znowu dziwnego. Miałam dopiero 6 lat. Wyobrażałam sobie jak to będzie razem z nią. W co się będziemy bawić, a także jak to będzie ze śmiechem. Nie docierało jeszcze do mnie, że będę musiała podzielić się z nią swoimi zabawkami. To się nie liczyło. Najważniejszy był fakt, że będę ją miała. Moją siostrę. Najwspanialsze stworzenie na ziemi...

A potem nadeszła rzeczywistość. Wiele razy na nią klęłam i wyzywałam. Nienawidziłam jej za samo istnienie, a mimo to zawsze do niej wracałam. W końcu jest moją siostrą, jedną z najbliższych mi osób. Nie mogło być inaczej. Wiem również, że i ona wraca, mimo tych wszystkich kłótni i wyzywania na siebie. Zawsze do siebie wracamy.

Jakie są więc zalety z posiadania takiego stworzenia? 

OBOWIĄZKI DZIELONE NA DWA


Cokolwiek do zrobienia by nie było, zawsze podzieli się przez dwa. Więcej czasu dla siebie, mniej na sprzątanie czy inne pranie. Żyć nie umierać... ale tylko w teorii. Moja siostra to wielki leń i często czeka aż ja ruszę się z tyłkiem by coś zrobić, kiedy pada polecenie "opróżnijcie zmywarkę". To nic, że ma bliżej do kuchni, będzie czekać tak długo aż nie wytrzymam i ruszę się z miejsca. Szlag mnie przez to trafia... i przestaję się dawać, przez co jestem postrzegana za większego lenia przez moich rodziców. Trudno. 

W KUPIE RAŹNIEJ


Deszcz czy słońce, to nie ważne. Mając siostrę u boku, zawsze wymyślimy coś co mogłybyśmy zrobić razem (no jeśli tylko komputer nami nie zawładnie, co ostatnio niestety się zdarza). Sama w domu? Prawie nigdy. Zawsze jest ktoś do kogo można otworzyć buzię. Nawet jeśli rozmawiamy jedynie pięć minut, to nic. Zawsze jest ten ktoś kto wysłucha i przytuli, albo przeklnie i zapewni, że jesteś głupia (bo Twoja siostra będzie wiedziała, czasem lepiej od samego Ciebie, jak wiele w sobie masz.

SZALEŃSTWO


Przy kim możesz być sobą, jak nie przy Twoim rodzeństwu? Razem się wygłupiamy, śpiewamy w samochodzie z całkiem opuszczonymi szybami. Razem nachodzi nas głupawka i szalone pomysły. Długi spacer? Nie ma sprawy. Wyjazd do Warszawy? Da się zrobić. A może konwent na drugim końcu Polski? Z palcem w nosie. Bo razem jesteśmy różne lecz niepokonane. Nikt nam nie może podskoczyć. I choć moja siostra często ma opory, bo tu ktoś zobaczy... lub usłyszy i potem ją zlinczują, to w końcu i tak daje się namówić!


PREZENTY


No dobra, wyjdzie ze mnie materialistka, ale to nic. Czasem i taką mam naturę. Siostra wie najlepiej co byś chciała dostać i choć czasem trochę mija się z prawdą to i tak cieszysz się jak głupia z jakiejś pierdoły. Natomiast wszystkie prezenty dla dziadków i rodziców kupujemy razem. Bo tak wygodniej, łatwiej i nie powtórzymy się wcale. Na dodatek pomysłów również mamy cały stos i czasem mała burza mózgów się przydaje.

NAJLEPSZY PRZYJACIEL


Długo się wypierałam przed tym stwierdzeniem. Bardzo długo, ale zauważyłam również że zawsze do niej wracam. Przychodzę by się wygadać i choć wiem, że czasem mi nie doradzi to jakoś lżej mi na sercu, bo zgodzi się ze mną lub pocieszy. A czasem nazwie debilem, bo wyolbrzymiam sprawę do rozmiarów kolosalnych. Dobrze jest mieć taką siostrę, która przeklnie i wyzwie od wszystkich diabłów, ale i tak pocieszy i poczeka na Ciebie. Za to właśnie ją kocham.

~.~

Kocham tę moją małą wariatkę. Nie zamieniłabym jej na żadną inną, choć czasem chodzi mi to po głowie. W końcu jest jedyna i najlepsza pod słońcem. Przynajmniej dla mnie!

Czy Wy też odnajdujecie coś dobrego w Waszym rodzeństwie? Drzecie ze sobą koty, ale potem i tak się przytulacie? Jakie są Wasze relacje?

Trzymajcie się w tej drugiej połowie Sierpnia!!!

piątek, 15 kwietnia 2016

Siostrzane miłostki #1


Dzisiaj chciałabym Was wszystkich zaprosić na odrobinę dość specyficznego humoru. Dochodzę do wniosku, że takie jaja mogę tylko z siostrą wyprawiać. Dogryzamy sobie bez przerwy, a mimo to zawsze do siebie wracamy. Związek idealny. Zapraszam więc na partię humoru, wyrwaną gdzieś z zakamarków mej pamięci.

 
Samochód to niezastąpiony kompan naszych niespełnionych marzeń o byciu piosenkarkami. Zwłaszcza w ten zimowy czas. Radio Zet Gold już nastawione, a tam: "So this is Christmas", wersja dziwna. Jakiejś kobitki. O i M śpiewają (choć określenie "drą ryje" lepiej by tu pasowało) i nagle piosenkarka śpiewa inaczej niż duet samochodowy O i M.
O: Ale fałszuje... Jennon lepiej to zaśpiwał!
M: (wymowna pauza, patrzy na O.)
O: Lennon! Lennon znaczy się! I ta no... Celine też lepiej.
Od tego dnia życie O. miało już nigdy nie być takie samo. Jennon do niej po prostu przylgnęło.

 ~.~

M: Ruszaj maleńka.
O: Nie jestem maleńka.
M: Wieżowiec jej nie pasuje, maleńka też nie...
O: Bo ja jestem średniak!

~.~

W samochodzie, T chce ruszać, na co M.
M: Jeszcze nie, wieżowiec nie zdążył!
O: Bo krasnalom jest zawsze łatwiej!

~.~

Jadąc do centrum handlowego Plaza. Skręciły w małą uliczkę i wyzywają na idącego środkiem człowieka. Dopiero na jej końcu ukazały się słupki ustawione dość ciasno.
O: Trzeba wycofać! Jesteśmy na chodniku! Nie przejedziemy...
M: Nie trzeba. Hello, jesteśmy Matiskiem!
Nie wycofały... przejechały. Nigdy więcej tej drogi nie obrały.

~.~

 Na długim spacerze z psiakiem wywiązała się rozmowa dotycząca tuszy obu sióstr.
O: My to takie dwa Walenie!
M (z przekonaniem i pewnością siebie): Nie jestem Waleniem, ja jestem Oreczką.


Seria będzie się tu pojawiać od czasu do czasu. Jej tempo zależeć będzie od naszych wpadek, czy też mojej pamięci. Piszę to również dla siebie. Kiedyś odświeżę stronę i zobaczę, jakie głupoty chodziły mi po głowie. Może wówczas podniosę się na duchu, lub uśmiechnę ponownie?

Trzymajcie się cieplutko, dziubaki! Niech Wiosna (ta mniej deszczowa) będzie z Wami!